Komisja Nadzoru Finansowego zapytała banki, jakie będą skutki wprowadzenia ustawy pomagającej frankowiczom. Te odpowiedziały, że będzie katastrofa – i na tym KNF oparł swoją opinię na temat projektu. Wnioski budzą wiele wątpliwości.
Krótka droga do kryzysu finansowego – tak w skrócie można opisać opinię Komisji Nadzoru Finansowego nt. prezydenckiego projektu „ustawy frankowej”. 15 marca KNF opublikował „Informację w zakresie skutków projektu ustawy o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki. Wpływ na instytucje kredytowe”, która jest odpowiedzią na (nie wszystkie) pytania prezydenta Dudy na temat jego własnego pomysłu rozwiązania problemu osób, które wzięły kredyty we frankach. Gdy to robiły, kurs szwajcarskiej waluty był niski i dzięki temu płaciły one niższe raty. Ale w ciągu ostatnich lat cena CHF wzrosła dwukrotnie, co odbija się na portfelach „frankowiczów”. Prezydent chce więc umożliwić przeliczenie tych kredytów na złotówki po „kursie sprawiedliwym”, różnym w zależności od konkretnej osoby. KNF oparł swoją odpowiedź na ankietach wysłanych do banków, które oferowały kredyty we frankach. KNF pytał m.in., jakie koszty poniosą banki, jeśli przewalutowanie kredytów nastąpi wedle „kursu sprawiedliwego”, jaki proponuje ustawa, co się stanie, gdy kredytobiorcy postanowią oddać bankom swoje domy w zamian za pozbycie się kredytowego obciążenia, a także jaką sytuację uznają same banki za najbardziej prawdopodobną. Brano pod uwagę również zwrot zysków ze stosowania tzw. spreadu walutowego, czyli różnicy między kursem franka, w jakim kredyt był udzielany, a tym, w którym dłużnicy go spłacali. Ponadto KNF chciał wiedzieć, co się stanie, jeśli kurs franka wzrośnie o 25 proc., czyli jeśli będzie kosztował ok. 5 złotych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stefan Sękowski