W „skonsolidowanej demokracji” ograniczenia działają skuteczniej od zakazów.
Unia Europejska chce być nieodwołalną Wyrocznią Praw Człowieka, przynajmniej dla państw członkowskich. Ściśle rzecz biorąc – dla „nowych” państw członkowskich, które Unii Europejskiej nie zakładały. To na nas, na Polsce, Węgrzech, Litwie – spoczywają „obowiązki dostosowawcze”. Niemcy czy Holandia w ramach „zjednoczenia” do nikogo i do niczego nie muszą się dostosowywać. Nawet do traktatów, na które władze UE powołują się wobec państw europejskich. Niedawno Polsce, a od dawna Węgrom, zarzucano wykroczenia przeciw rządom prawa i wolności mediów. Ale co Unia rozumie przez rządy prawa i wolność mediów – mogliśmy w pełni zrozumieć w ciągu tegorocznego karnawału. Podkreślam: MOGLIŚMY – bo zrozumieć mógł ten, kto chciał się dowiedzieć, co Unia Europejska robi i czego nie robi. W państwach totalitarnych ludziom krępowano usta, w państwach liberalnych wycisza się mikrofony. Tyrani mówili, że kłamstwo powtórzone pięćset razy staje się prawdą. Liberalni „inżynierowie życia mas” zakładają, że w dobrze „skonsolidowanej” demokracji OGRANICZENIA mogą działać o wiele skuteczniej od ZAKAZÓW, bo nawet ujawniona prawda, której nikt nie powtórzy – (społecznie) przestaje istnieć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek