Młoda Angielka kręci się na parkiecie z kieliszkiem wina. „To jest zabawa, kocham Stambuł”. A Riwiera Turecka? Hotele, piękne plaże, miła obsługa, dość tanio, genialne imprezy, jak tu nie kochać Turcji? Kilkaset kilometrów dalej – w tym samym państwie – czołgi reżimu ErdoĞana otaczają i ostrzeliwują kurdyjskie miasta.
Turcja przestała być państwem demokratycznym. Właściwie już wcześniej ten termin nie bardzo pasował do sytuacji w tym kraju. Nagminnie łamana wolność słowa, mordy na kurdyjskich cywilach, niesłychana brutalność policji wobec protestujących, także Turków. Jednak to wszystko było przykrywane jakimś sztafażem demokracji, zasad. Ostatnie tygodnie to już pełna samowolka Erdo ğana. I to nie tylko wobec Kurdów (co, abstrahując od okrutnych mordów na cywilach, da się jakoś zrozumieć na poziomie brutalnej, zbrodniczej geopolityki i wieloletniej nienawiści między tymi nacjami), ale nawet w stosunku do własnych obywateli. Więzienie za krytykę polityki rządzącej partii, brutalne najazdy policji na redakcje gazet nie dość przychylnych nowej władzy, oskarżenia czołowych opozycjonistów o zdradę (zagrożenie dożywotnim więzieniem). Jednak wciąż największymi ofiarami Erdoğana są Kurdowie. Agresja i brutalność rosną. Znajduje to już zresztą odzwierciedlenie w retoryce przywódców AKP, którzy bez krępacji oświadczają, że jeśli będzie trzeba, to „z każdego kurdyjskiego domu wyciągną siłą terrorystów”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Dawid Wildstein