W Malcanowie mantylki kują. To znaczy – szyją. Delikatne, zwiewne, koronkowe…
Kulturowo przeszczepione z dalekiej Hiszpanii czy Włoch. A mimo to na mazowieckiej wsi, do której dotarcie zimą nieutwardzoną i zalodzoną drogą przez bujny las to spory wyczyn, mantylki mają się całkiem dobrze. I znalazły swoje miejsce wśród polskich wierzb płaczących, podmokłych pól i… zapachu domowej kartoflanki. Bo gdy szyje je Adrianna, wokół roztacza się zapach zupy, za oknem rozciągają się mazowieckie krajobrazy, a dzieci otaczają maszynę do szycia i pilnują, czy ścieg idzie prościuteńko.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska