Podnoszenie larum, że włączenie danych internetowych do ustawy o służbach zwiększy inwigilację internetu jest po prostu nieprawdą, bo obecnie dostęp służb do tych danych jest nieograniczony - powiedział w środę zastępca ministra-koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik (PiS).
Na posiedzeniu sejmowej podkomisji rozpatrującej projekt PiS, który ma wykonywać wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. o niekonstytucyjności zasad inwigilacji, poseł PO Marek Wójcik zapowiedział zgłoszenie poprawek, które zmierzają do wykreślenia z przedłożenia zapisów dotyczących danych internetowych.
"Nie sądzę, żeby rząd wycofał się w ogóle z możliwości wykorzystania danych internetowych, natomiast gros przygotowanych przeze mnie poprawek właśnie do tego zmierza, dlatego że chcielibyśmy ograniczyć tę nowelizację tylko do wykonania wyroku TK i nie wkraczać w ogóle w obszar związany z wolnością w internecie" - powiedział Wójcik.
W odpowiedzi Wąsik zwrócił uwagę, że już teraz służby mają możliwość pobierania wszystkich danych internetowych w oparciu o ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną. "W mojej ocenie w tej chwili państwo, i tak było przez ostatnie osiem lat, miało absolutny dostęp do wszystkich danych internetowych, wszystkich" - podkreślił Wąsik.
Wskazał, że projekt PiS przewiduje kontrolę sądu nad pobieraniem tych danych oraz niszczenie informacji, które nie zostaną użyte do postępowania karnego. Ocenił też, że wpisanie do projektu danych internetowych jest zgodne z wyrokiem TK, a zapisy są korzystne z punktu widzenia ochrony prywatności.
"Podnoszenie larum, że włączenie danych internetowych do ustawy o służbach zwiększy inwigilację internetu, jest po prostu nieprawdą, jest po prostu zwykłym kłamstwem. To właśnie jeżeli nie wpiszemy tych danych, będzie obowiązywała nadal ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który nie nakazuje, co robić z danymi, które są nieprzydatne służbom. Pozwala je przechowywać, przetwarzać i nie ma żadnej kontroli sądu nad tym" - powiedział Wąsik.
Minister-koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński (PiS) mówił o politykach, którzy krytykują zapis o pobieraniu przez służby danych internetowych, że albo nie wiedzą o czym mówią, albo mogą być posądzeni o manipulację opinią publiczną.
Kamiński podkreślał, że zajmowanie się problematyką inwigilacji nie było intencją rządu. "To, że musimy my wszyscy, i państwo jako posłowie, i my jako przedstawiciele rządu, zajmować się tymi sprawami, wynika tylko i wyłącznie z tego, że poprzedni rząd dopuścił się dla mnie niezrozumiałych i nie do zaakceptowania zaniechań" - powiedział Kamiński, przypominając, że wyrok TK ws. nowelizacji zapadł w lipcu 2014 r.
Wójcik odpowiadał, że "praktyka procedowania na ważnymi ustawami z dnia na dzień, z godziny na godzinę jest nowa". "Jednak w poprzednich latach Sejm potrzebował znacznie więcej czasu na refleksję nad różnego rodzaju projektami, w związku z czym doszliśmy do wniosku, że rzeczywiście, kiedy do końca kadencji Sejmu zostały może dwa posiedzenia, to nie jest czas, kiedy tak ważną dyskusję można odbyć w sposób odpowiedzialny za jej ostateczny finał" - argumentował poseł PO.