Nie da się na ten moment określić terminu powołania komisji do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zakładam, że stanie się to jeszcze w styczniu - powiedział w czwartek PAP rzecznik prasowy MON Bartłomiej Misiewicz.
- W skład tej komisji będą wchodziły osoby, które dotychczas pracowały w zespole parlamentarnym pod kierunkiem Antoniego Macierewicza, ale będą też osoby nieznane opinii publicznej – zapowiada Misiewicz. Przyznaje, że na tym etapie niewiele można powiedzieć, jednak – jak zaznacza – śledztwo w tej sprawie obejmie okres od roku 2009, kiedy strona rosyjska przeprowadzała remont prezydenckiego tupolewa. – Trzeba tę sprawę zbadać od początku. Nie ma tu innego wyjścia – mówi Misiewicz i dodaje, że przedłużenie przez stronę rosyjską śledztwa nie jest żadnym usprawiedliwieniem na przetrzymywanie własności Polski. – Nie wyobrażam sobie, aby Rosjanie nie oddali wraku samolotu oraz czarnych skrzynek. To jest własność polska. Będziemy zabiegać o jak najszybsze odzyskanie tych dowodów.
Według MON, należy wnikliwie przeanalizować dotychczasowe ustalenia zarówno zespołu parlamentarnego, pracującego w ubiegłej kadencji Sejmu, jak i wnioski, które zawarła w swym raporcie tzw. komisja Millera. – Wszelkie ustalenia dotyczące katastrofy są ważne. Jesteśmy w kontakcie z osobami, które ją badały – zaznacza Misiewicz.
Katastrofa smoleńska miała miejsce 10 kwietnia 2010 roku. Zginęło wówczas 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka, Maria Kaczyńska. Zdaniem komisji Millera przyczyną katastrofy był błąd pilotów, spowodowany brakiem szkoleń w trudnych warunkach oraz błędna współpraca między członkami załogi samolotu a kontrolerami. Zdaniem zespołu Antoniego Macierewicza, zachodzą podejrzenia o przeprowadzenie zamachu na prezydencki samolot.
Do sprawy będzie można powrócić, kiedy nowa komisja rozpocznie swoje prace.
Agnieszka Jarczyk