PiS nie zamierza reformować systemu podatkowego dla rolników, nie zamierza też likwidować Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego - powiedział w środę PAP wymieniany jako jeden z kandydatów na ministra rolnictwa w rządzie PiS Krzysztof Ardanowski.
"Na razie nie będzie podatku dochodowego dla rolników. Podatek rolny się sprawdził, jest on podatkiem czasem uważanym jako niesprawiedliwy, bo nawet nie uzyskując dochodów, trzeba płacić. Stopniowo, za kilka lat, możemy wprowadzać alternatywny podatek w postaci dobrowolnego przechodzenia na podatek dochodowy. Ale to rolnicy mają o tym zadecydować. Reformy systemu podatkowego dla rolników nie będzie" - powiedział Ardanowski, przedstawiając program rolny swojej partii.
Zaznaczył, że PiS nie zamierza też likwidować KRUS. "Nie ma potrzeby zmieniać ustawy, a jedynie usunąć osoby, które mają dochody poza rolnictwem, w istotnym dziale w dochodach ogólnych, by nie korzystali z preferencji KRUS-owskiej. Zamachu na KRUS nie będzie" - oświadczył.
Planowane są natomiast zmiany w administracji - to zamiar połączenia trzech agencji rolnych (ARR, ARiMR i ANR) oraz doradztwa rolniczego, które obecnie jest w gestii samorządów, w Agencję Rozwoju Obszarów Wiejskich. "Wydaje się, że takie rozwiązanie pozwoliłoby zmniejszyć koszty i uprościć różnego rodzaju biurokratyczne problemy, które w tej chwili rolnicy zgłaszają" - podkreślił Ardanowski. Jak dodał, ma to być struktura z wydzielonymi pionami, ale z jednym prezesem i zarządem.
"W sprawach dotyczących rolnictwa chodzi o ustabilizowanie produkcji rolnej, by nie odbywała się ona w warunkach tak dużego ryzyka. Jedną z pierwszych będzie ustawa o powszechnym ubezpieczeniu rolników z udziałem Skarbu Państwa; ma ona zapobiec sytuacjom związanym np. z suszą, jak było w tym roku, gdy państwo okazało się niesprawne i niewydolne i w jakiś sposób zawiodło rolników" - powiedział poseł. Dodał, że przygotowany jest już projekt stosownej ustawy.
Ardanowski podkreślił, że PiS chce wzmocnić inwestycje na obszarach wiejskich, bo jeżeli nie powstanie tam więcej miejsc pracy, to nie zostaną rozwiązane problemy z rodzinami rolniczymi z małych gospodarstw. Jego zdaniem nie jest to element polityki rolnej, ale polityki państwa. Chodzi o odejście od koncepcji rozwoju polaryzacyjno-dyfuzyjnego, która - jak mówił - była lansowana przez koalicję PO-PSL, na rzecz rozwoju zrównoważonego, który sprawi, że zyskają również mniejsze miejscowości, tzw. polska prowincja.
"Chcemy zwiększyć produktywność i produkcję w gospodarstwach mniejszych, a nie straszyć je likwidacją i stwierdzeniem, że one nie nadają się do jakiegoś modelu +mitycznego+ rolnictwa, w którym tylko duże gospodarstwa mają sobie poradzić" - powiedział poseł PiS.
Zwrócił uwagę, że w czasach kryzysu, najwięcej problemów mają duże gospodarstwa produkujące mleko czy trzodę chlewną. Jego zdaniem mniejsze gospodarstwa też powinny produkować, przede wszystkim na rynek wewnętrzny, lokalny. "Dla nas nie jest obsesją sprawa eksportu. Co z tego, że szukamy coraz bardziej egzotycznych rynków zbytu - to samo w sobie nie jest złe - a oddaliśmy rynek wewnętrzny, poprzez sieci supermarketów, zalewowi żywności z innych krajów" - argumentował.
Jak zapowiedział, będzie zmodyfikowana ustawa pozwalająca na sprzedaż bezpośrednią. Ocenił, że "to, co PO z PSL wprowadziły kilka tygodni temu, wręcz jest działaniem szkodliwym".
Ardanowski wyjaśnił, że w ramach płaconego podatku rolnego będą mogli sprzedawać produkty nieprzetworzone jak i pierwszego przetworzenia w określonych wielkościach, tak jak jest w innych krajach. Jakie to będą ilości - jest to sprawa do dyskusji: czy będzie to wielkość sprzedaży wyrażona w kilogramach, sztukach czy też kwotą. Poseł zastrzegł jednak, że nie chodzi o to, by stworzyć ekstra preferencyjne warunki, które będą konfliktowały z tymi, którzy podjęli działalność gospodarczą na obszarach wiejskich w zakresie handlu i sprzedaży przetwórstwa.
Jego zdaniem sprzedaż bezpośrednia pozwoli mniejszym gospodarstwom sprzedawać na rynku lokalnym. Ma to być sprzedaż w gospodarstwach jak i lokalnych sklepikach, agroturystyce czy miejscowych restauracjach.
"Chcemy wesprzeć rolnictwo ekologiczne, to jest polska nisza europejska, która może być mocno przez nas wykorzystywana" - powiedział Ardanowski. Zaznaczył, że prowadzenie gospodarstwa ekologicznego nie może być wyłudzaniem pieniędzy przez tych, którzy nie wytworzyli ani kilograma produkcji, na którą jest zapotrzebowanie na rynku.
Zaznaczył, że będą też podjęte działania związane z organizowaniem się rolników w grupy producenckie. Ale mają to być grupy "nie do wyłudzania pieniędzy" rodzaju "szwagier z kuzynem", ale grupy, które będą funkcjonowały jako element wzmocnienia na rynku pozycji rolników producentów.
Zdaniem Ardanowskiego trzeba zmodyfikować ustawę o kształtowaniu ustroju rolnego, "bo to, co wyszło, była to była kiełbasa wyborcza PSL". Uchwalona kilka tygodni temu ustawa, nie chroni polskiej ziemi i nie powoduje, że rolnicy staną się tymi, którzy tę ziemię będą kupowali - zaznaczył.
"Program PiS jest programem rozwoju obszarów wiejskich, tworzenia warunków, żeby ludzie mogli tam realizować swoje aspiracje życiowe, i wykorzystania polskiego rolnictwa, również gospodarstw mniejszych" - podsumował Ardanowski.
Od redakcji: Elektorat wiejski historycznie głosował na PSL jako gwaranta nienaruszalności KRUS. Teraz PiS wygrał wybory na wsi i przejął sztandarowy postulat partii Piechocińskiego i Pawlaka. Odebrał w ten sposób PSL ostatnią chyba rację politycznego bytu...