Frekwencja w niedzielnych wyborach do Sejmu i Senatu na godz. 12.00 wyniosła 16,47 proc. - poinformowała Państwowa Komisja Wyborcza.
Część najważniejszych polityków i kościelnych hierarchów oddało już głos w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Głosowali zarówno w kraju, jak i w komisjach za granicą. Zachęcali Polaków do pójścia w ich ślady i również wzięcia udziału w głosowaniu.
Głosowanie w wyborach parlamentarnych rozpoczęło się w niedzielę o godz. 7. Do Sejmu startuje prawie 8 tys. kandydatów, do Senatu - ponad 400. Do zakończenia głosowania o godz. 21 trwa cisza wyborcza. Uprawnionych do głosowania jest ponad 30 mln wyborców; głos można oddać w ponad 27 tys. lokali wyborczych.
Prezydent Andrzej Duda zagłosował po godz. 12 w Krakowie w lokalu obwodowej komisji wyborczej w Szkole Podstawowej przy ul. Mackiewicza. Towarzyszyła mu małżonka Agata Kornhauser-Duda. Para prezydencka po wylegitymowaniu się i odbiorze kart usiadła przy stolikach z kartonowymi parawanami i dokonała skreśleń na listach. Prezydent nie udzielił żadnej wypowiedzi oczekującym na niego dziennikarzom. Wychodząc, podziękował członkom komisji.
Premier Ewa Kopacz zagłosowała w obwodowej komisji wyborczej w jednym z przedszkoli na warszawskim Wilanowie. Do lokalu wyborczego przyszła razem z córką Katarzyną, jej mężem Andriyem oraz ich synem - Julianem. Kilkuletni wnuk szefowej rządu skupił na sobie uwagę, głośno domagając się, by pozwolono mu wrzucić do urny wyborczej karty wyborcze swych rodziców i babci. "Strasznie szybko chce dorosnąć" - skomentowała to premier.
Wiceprezes PiS Beata Szydło tuż po godz. 9.30 głosowała w komisji w zespole szkolno-przedszkolnym w rodzinnym Przecieszynie w gminie Brzeszcze. Kandydatce PiS na premiera towarzyszył mąż Edward. "To ważny dzień, bo każde wybory są ważne. Ja przede wszystkim zachęcam, żeby pójść do wyborów, bo dziś nic więcej nie możemy powiedzieć. Zobaczymy, jakich wyborów dokonają Polacy" - powiedziała Szydło po wyjściu z siedziby komisji.
W Brukseli głosował szef Rady Europejskiej Donald Tusk. "Jestem debiutantem, jeśli chodzi o głosowanie za granicą i byłem trochę stremowany" - mówił polskim dziennikarzom po oddaniu głosu. Były premier musiał zostać w stolicy Belgii ze względu na zwołane na niedzielę spotkanie kilku państw UE i krajów Bałkanów Zachodnich dotyczące kryzysu migracyjnego.
Przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki zagłosował w Rzymie, gdzie przebywa w związku z synodem na temat rodziny. Arcybiskup zachęcał, aby wziąć udział w wyborach. "Wszystkich serdecznie zachęcam do udziału w wyrobach i jednocześnie też do troski potem o to, ażeby sami wybrani mogli jak najpiękniej pełnić swoje posłannictwo, które przyjmują razem z mandatem parlamentarnym" - powiedział.
Paweł Kukiz zagłosował w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie. Już kilka minut po godz. 7 przyszedł do ośrodka z dwiema córkami. Dla jednej z nich są to pierwsze wybory parlamentarne - powiedział. Następnie Kukiz udał się z rodziną do kościoła; wczesnym popołudniem miał odlecieć do Polski. Dzień wcześniej w tym samym ośrodku muzyk dał dwa koncerty.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oddał głos w obwodowej komisji wyborczej w Warszawie w Szkole Głównej Służby Pożarniczej. Szef PiS przyjechał samochodem ok. godziny 13.40, wszedł do komisji i zagłosował. Polityk nie udzielił żadnej wypowiedzi oczekującym na niego dziennikarzom.
Liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka głosowała po południu w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 458 na warszawskiej Pradze Południe.
"Liczba osób uprawnionych do udziału w wyborach, tj. liczba osób ujętych w spisach wyborców w obwodach, z których otrzymano dane, wyniosła 30 mln 95 tys. 457 osób. Wydano karty do głosowania łącznie z wysłanymi pakietami wyborczymi 4 mln 955 tys. 286 osobom uprawnionym, co stanowi 16,47 proc. w stosunku do liczby osób uprawnionych" - poinformował przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński.
Najwyższą frekwencję zanotowano w Białymstoku - 21,13 proc., najniższą w Sosnowcu - 15,14 proc. Jeśli chodzi o województwa, to najwyższa frekwencja była w województwie małopolskim - 20,10 proc., a najniższa w województwie lubuskim - 12,93 proc.
Hermeliński powiedział, że PKW otrzymuje "jednostkowe sygnały o nieprawidłowościach" na niektórych kartach do głosowania na posłów do Sejmu.
"W kartach tych, jak informuje się nas, brakuje bądź to poszczególnych kartek z listami poszczególnych partii, bądź też te kartki są multiplikowane, tzn. listy kandydatów pewnej partii są wklejone dwukrotnie, czasami zdarza się niewłaściwa kolejność partii, inna niż przyjęta w momencie losowania, czasami zdarza się też źle wszyty spis treści" - poinformował szef PKW.
Obwodowe komisje wyborcze powinny szczególnie wnikliwie przeglądać te karty i pilnować, czy są one wszystkie prawidłowe - dodał.
"PKW wystosowała dzisiaj po otrzymaniu tych sygnałów pismo do okręgowych komisji wyborczych, żeby uczuliły jeszcze dodatkowo obwodowe komisje wyborcze, żeby szczególnie skrupulatnie przed wydawaniem kart sprawdzały, czy wszystko w tych kartach jest w porządku" - powiedział Hermeliński.
Tłumaczył, że osoba, która otrzyma kartę z wadami i je zauważy, powinna zwrócić się do komisji z żądaniem wymiany karty. "Obwodowa komisja ma obowiązek taką kartę - na wolną od wad - wymienić, i wydać wyborcy" - dodał. Zaznaczył, że karty bez pieczęci są nieważne.
Szef PKW potwierdził, że cisza wyborcza nie zostanie przydłużona z powodu z pożaru w lokalu wyborczym w Biskupinie (Kujawsko-Pomorskie). "Nie widzimy potrzeby przedłużania ciszy wyborczej" - zaznaczył Hermeliński.
Z powodu pożaru w lokalu obwodowej komisji wyborczej nr 3 w Biskupinie musiała ona przerwać pracę. Komisja została przeniesiona do budynku pobliskiej szkoły.
We Włocławku policjanci byli świadkami, jak przewodniczący jednej z komisji wyborczych zerwał ze słupa trzy plakaty wyborcze w pobliżu lokalu komisji. Mężczyzna nie przyjął mandatu w wysokości 150 zł, więc policja skieruje sprawę do sądu.
Jak poinformowała Lidia Popielińska z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku, 51-letni mężczyzna po zerwaniu plakatów różnych komitetów wyborczych w sąsiedztwie komisji przy ul. Willowej wsiadł do samochodu, ale po krótkim czasie został zatrzymany przez funkcjonariuszy.
Mężczyzna tłumaczył się, że zerwał plakaty, gdyż były zawieszone obrębie lokalu wyborczego. Funkcjonariusze nie przyjęli tych tłumaczeń. Chcieli ukarać go mandatem w wysokości 150 zł. Mężczyzna odmówił jego przyjęcia, więc sprawa trafi do sądu.
Przeczytaj także: