Rząd postawił na swoim. Zniszczył dobry system edukacji wczesnoszkolnej, wpychając sześciolatki do szkół. Po co?
Do pierwszych klas podstawówek poszło w tym roku w sumie ponad 611 tys. dzieci z dwóch roczników. A mogła to być jeszcze większa armia, tyle że rodzicom co dziesiątego sześciolatka udało się w poradni uzyskać formalne odroczenie. Moment na wielką kumulację został wybrany… najgorszy z możliwych. W 2009 r. urodziło się bowiem w Polsce 417 tys. dzieci. W 2008 i 2010 – po 414 tys. Wszystkie poprzednie i następne roczniki liczyły po 350–390 tys. W stolicy padł rekord: aż 18 pierwszych klas w jednej szkole podstawowej. Tak jest w budynku przy ulicy Topolowej na warszawskiej Białołęce. Nauka w wielu szkołach musi się odbywać na dwie zmiany. Większość dzieciaków jest w szkole od 7 rano – w świetlicy, bo rodzice przecież muszą iść do pracy. Tak wygląda postęp, wyrównywanie szans i doganianie Europy, którymi szczyci się rząd.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko