Nieprzerwany wzrost chińskiej gospodarki był dotychczas postrzegany na świecie jako pewnik. Ostatnie tąpnięcia na giełdach w Szanghaju i Shenzhen stawiają jednak pod znakiem zapytania dobrą kondycję ekonomiczną Państwa Środka.
Ekonomiści lubują się w określaniu szczególnie niepomyślnych momentów dla gospodarki mianem „czarnych”. W lipcu w Chinach miały miejsce aż dwa takie dni, naznaczone wstrząsami na miejscowych giełdach: „czarna środa” 8 lipca, gdy spadek wartości akcji wyniósł 8 proc., oraz „czarny poniedziałek” 27 lipca. Spadki sięgnęły wówczas 8,5 proc., i był to najgorszy dzień na chińskim rynku od lutego 2007 roku.
Zadyszka tamtejszej gospodarki objawiła się zresztą nie tylko giełdowymi wskaźnikami, ale też pesymistycznymi danymi na temat produkcji przemysłowej. Krach spowodował jeden z najpoważniejszych w historii kryzysów zaufania Chińczyków do komunistycznych władz. Najpierw zachęcały one obywateli do ryzykownych inwestycji, potem nie były w stanie zapobiec zawirowaniom, a na końcu skompromitowały się nieskutecznymi działaniami naprawczymi.
Długofalowe konsekwencje problemów ekonomicznych Państwa Środka są jeszcze bardziej niepokojące. Nie brakuje ekspertów, którzy twierdzą, że Zachód skutecznie obronił się już przed wieloma dalekowschodnimi kryzysami gospodarczymi. Inni straszą jednak, iż obecne problemy z Grecją to w porównaniu z chińskim krachem giełdowym zaledwie „spacerek po parku”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko