Domniemany sprawca zamachu przeprowadzonego w piątek niedaleko Lyonu był notowany przez służby w latach 2006-2008 w związku z radykalizacją i "miał powiązania z ruchem salafickim", ale nie był w rejestrze skazanych - podał szef MSW Francji Bernard Cazeneuve.
Minister, który przybył na miejsce zamachu w zakładach gazowych w Saint-Quentin-Fallavier, ok. 30 km na południowy wschód od Lyonu, oświadczył, że mężczyzna znaleziony na miejscu został "zamordowany i nikczemnie zdekapitowany".
Ofiara została zidentyfikowana. Jest to szef przedsiębiorstwa z okolic Lyonu - poinformowały źródła związane ze śledztwem, nie podając więcej żadnych szczegółów dotyczących tożsamości.
Według szefa MSW po ataku dokonano kilku zatrzymań domniemanych wspólników zamachowca. Domniemany sprawca zatrzymany krótko po zdarzeniu pochodził z okolic Lyonu - podał Cazeneuve. Został zidentyfikowany jak 35-letni Yassine Salhi.
Według wstępnych ustaleń w zamachu zginęła co najmniej jedna osoba, a dwie zostały ranne. Bramę zakładów, należących do amerykańskiej firmy Air Products, z siedzibą w Allentown w Pensylwanii, ok. godz. 10 staranował samochód z jedną lub więcej osobami. Nieco później nastąpiła eksplozja zbiorników z gazem. Według źródeł zbliżonych do sprawy mężczyzna, który przedostał się na teren zakładów, miał islamistyczny sztandar w ręku.
Firma Air Products poinformowała, że po ataku doliczono się wszystkich pracowników. W oświadczeniu podano, że wszystkich pracowników ewakuowano z miejsca zdarzenia. Nie potwierdzono doniesień, by członkowie personelu byli wśród poszkodowanych.
Na godz. 15.30 w Pałacu Elizejskim zwołano posiedzenie Rady Obrony.
Prezydent Francois Hollande oświadczył, że "atak miał charakter terrorystyczny", a na miejscu znaleziono "zdekapitowane ciało pokryte napisami".
Według informatorów agencji AFP w pobliżu zakładu znaleziono ciało pozbawione głowy, "ale nie wiadomo jeszcze, czy ciało zostało przywiezione na miejsce, czy też nie". Na miejscu znaleziono również flagę lub kilka flag z napisami po arabsku. AFP poinformowała także, że odciętą głowę, pokrytą arabskimi napisami, znaleziono zatkniętą na ogrodzeniu.
Francuskie media relacjonowały wcześniej, że aresztowany mężczyzna przyznał się do przynależności do Państwa Islamskiego.
Premier Francji Manuel Valls zlecił "wzmocnienie środków ostrożności" we wszystkich wrażliwych obiektach w okolicach Lyonu. Śledztwo prowadzi prokuratura antyterrorystyczna.
Zamachu dokonano prawie pół roku po krwawych islamistycznych atakach w Paryżu, w wyniku których zginęło 17 osób. Od 7 do 9 stycznia trzej dżihadyści przeprowadzili ataki na redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo", a także sklep koszerny i patrol policyjny.