Im bliżej konwencji ruchu Pawła Kukiza, tym więcej sensacyjnych informacji na temat tego, co się wydarzy w Lubinie.
24.06.2015 12:37 GOSC.PL
Jedno jest już pewne: Kukiz zdradził. Drugie bardzo prawdopodobne: Kukiz oszuka. Kogo zdradził, ujawniają koncerny medialne najbardziej zatroskane o przyszłość Ruchu Kukiza (z wzajemnością). W „Newsweeku” i portalu „naTemat” ukazała się właśnie cała seria publikacji spod znaku „oburzony król zdetronizowany przez oburzonych poddanych”. Pretekstem stał się list Piotra Rybaka, jednego z trybunów ludowych wspierających dotąd Kukiza, który uznał właśnie, że wielka nadzieja oburzonych zaprzedała się „establishmentowi” i „bogatym baronom upadającej Platformy”.
Z innej flanki atakuje Kukiza „Gazeta Wyborcza”. Według jej informacji Polsce grozi realne niebezpieczeństwo, jakim byłoby wpuszczenie na listy nowego ruchu demagogów i populistów z…. Centrum Adama Smitha. Propozycje podatkowe Andrzeja Sadowskiego czy Roberta Gwiazdowskiego są, według organu postępowej Polski, jeszcze większym zagrożeniem dla finansów państwa niż „pisowska Grecja”.
Reasumując, co by Paweł Kukiz nie zrobił – oszuka Polaków. Jeśli pójdzie z oburzonymi Piotra Rybaka, wejdzie w buty „Samoobrony”. Opierając się na komitetach referendalnych, zdemoluje system partyjny. Korzystając nadal ze wsparcia samorządowców z Dolnego Śląska, stanie się zakładnikiem „bogatych baronów”. Pisząc program wspólnie z ekspertami CAS, rozsadzi finanse publiczne, a wpuszczając na listy narodowców i ludzi Korwina, wypuści z butelki demona nacjonalizmu i ksenofobii.
Z kim zatem Paweł Kukiz powinien iść do wyborów?
I to jest bardzo dobre pytanie. Bo w gruncie rzeczy żadne z zatroskanych o Polskę mediów nie widzi dla Pawła Kukiza miejsca w polityce. Najbardziej zasłużyłby się dla ojczyzny, pozostając w roli rockmana. Sęk w tym, że nie chce, więc trzeba mu pomóc.
Paweł Kukiz wie, jak wielu ludzi „dobrze mu życzy”. Chyba też ma świadomość, że już nic nie będzie tak piękne, jak po zakończeniu pierwszej tury wyborów. Wciąż jednak wierzy, że uda mu się zintegrować wiele różnych środowisk szczerze zatroskanych o stan państwa. Nawet jeśli tak się stanie, zawsze pozostawi za sobą pole minowe: ludzi rozczarowanych i niezadowolonych tym, że nie znaleźli się na listach. Oni zaś od razu znajdą wdzięcznych słuchaczy i z dnia na dzień staną się bohaterami mediów, bardziej niż ci, na których Kukiz postawił.
Tego, czy referendum w sprawie JOW doda jego ruchowi skrzydeł, jeszcze nie wiemy, za to możemy być pewni, że rozczarowani, niedoszli sojusznicy zrobią wszystko, by tym skrzydłom wyrwać jak najwięcej piórek.
Panie Pawle, witamy w świecie twardej polityki.
Piotr Legutko