Mówi założyciel Kościoła Livets Ord (Słowo Życia), były pastor, Ulf Ekman.
Rzucił wyzwanie protestanckiemu kaznodziei.
Zupełnie nie wiedziałem jak mam zareagować! Biłem się z myślami: „Nie jestem katolikiem, jestem przecież protestantem!”. Zaraz musiałem jednak dodać: „Ale chwileczkę, przez usprawiedliwienie jestem też luteraninem. A przez uświęcenie metodystą.” Uświadomiłem też sobie, że mam coś z baptysty. A jeśli chodzi o moje podejście do Ducha Świętego, to przypominam zielonoświątkowca. No, ale nie tylko! Jestem też charyzmatykiem. A na dodatek głosicielem wiary i wojownikiem Chrystusa!” Wszystkie te myśli krążyły w mojej głowie jak szalone.
Próbowałeś wytłumaczyć to temu mężczyźnie?
Byłoby to bardzo trudne. W pewnym momencie z pomocą przyszedł mi pewien obraz. Zobaczyłem wielkie drzewo. Siedzieliśmy na jednej z gałęzi, kłócąc się na temat tego, jak powinna wyglądać prawidłowa modlitwa w językach. Debatowaliśmy o naszej tożsamości. Spojrzałem na mężczyznę, który nadal czekał na odpowiedź, i powiedziałem: „Bracie, to wspaniale!”. Myślę, że to właśnie wtedy Bóg zasiał w moim sercu ziarno jedności.
Zacząłeś zastanawiać się, w której części tego wielkiego drzewa Ty sam znajdujesz się?
Musiałem skonfrontować się z odpowiedzią na pytanie: gdzie znajduje się centrum Ciała Chrystusa? Czasem można tak bardzo zaangażować się we własną służbę, że człowiek myśli, że to on stanowi centrum wszechświata. Znajduje się gdzieś na peryferiach, podczas gdy centrum jest zupełnie gdzie indziej. Właśnie to uświadomiłem sobie wtedy. Niektórzy dziennikarze w Szwecji zarzucają mi, że decydując się na konwersję do Kościoła katolickiego, zmieniłem jedno skrajne wyznanie na inne. Mówią, że przeszedłem z jednego ekstremum do drugiego. Nie zgadzam się z tym. Droga, którą przebyłem, to droga w stronę centrum.
W ciągu ostatnich kilku lat wielokrotnie zwracałeś uwagę na to, że podział wśród chrześcijan jest skandalem.
Dokumenty soboru watykańskiego II mówią o braciach odłączonych. Jesteśmy podzieleni. To fakt. Nie mamy pełnej jedności, a Bóg bardzo jej pragnie. Możemy zrobić mały krok. Nie musimy mieć wielkich ambicji. Wystarczy, że pozwolimy, aby Duch Święty mógł się poruszać. Myślę, że Bogu bardzo się to podoba.
Weronika Pomierna