Tak rzekł św. Jan Paweł II. I bez gadania, że polityka to brudna gra dla karierowiczów.
02.04.2015 09:52 GOSC.PL
– To działanie polityczne – tego typu słowa można usłyszeć co najmniej kilkakrotnie każdego dnia z ust posłów, publicysty czy tzw. ekspertów. Niezmiennie mnie irytują. Mają na celu umniejszyć wagę akcji tego czy innego polityka, przedstawić jako partykularne, niemerytoryczne i z gruntu niesłuszne. Tego typu argumenty pokazują, jak ludzie postrzegają politykę – czyli jako brudną grę interesów. Takie podejście odstrasza od sfery publicznej ludzi uczciwych, rezerwując ją głównie dla karierowiczów. Usypia także społeczeństwo i stawia całą politykę pod znakiem zapytania: Po co głosować, skoro każda gadająca głowa pod krawatem to szuja gorsza od kolejnej. Lepiej zostać w domu, i tak „będą robić, co będą chcieli”. Mniejsza, gdy wypowiadają je komentatorzy: obserwacja rzeczywistości może rzeczywiście prowadzić do smutnych wniosków. To przerażające, gdy mówi je poseł, senator czy minister, bo świadczy o tym, jak on postrzega swoją własną działalność. Skoro polityczne znaczy nieuczciwe, to w takim razie co ty, bratku, robisz w polityce?
Przeciw temu buntują się dziś działacze Klubu Jagiellońskiego, którzy w 10. rocznicę śmierci św. Jana Pawła II przypominają słowa, jakie papież-Polak napisał w wydanej w 1988 roku adhortacji „Christifideles Laici”, czyli o powołaniu i misji świeckich w Kościele i świecie. „Prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego. Ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych” – tłumaczył Papież. Słowa te umieścili na plakacie, na którym widać graffiti z wizerunkiem Jana Pawła II pod zdecydowanym napisem: „Papież polityk”.
Dobrze, że republikanie z KJ wykorzystują rocznicę do przypomnienia tego, co w pontyfikacie Jana Pawła II było najważniejsze: jego naukę. Prezentowane przez niego podejście do polityki wynika z jej klasycznej definicji jako rozumnej troski o dobro wspólne. Gdy ją przyjmiemy okaże się, że poseł, który obsobacza konkurencję, w dodatku mijając się z prawdą nie bez udziału świadomości, to krętacz i plotkarz, a nie polityk. Zwykłym nastawionym tylko na karierę administratorem, a nie żadnym politykiem jest minister, który przez kilka lat nie jest w stanie zaproponować systemowych zmian w kluczowej dziedzinie życia społecznego, leżącej w gestii jego resortu. Działacz wychodzący z projektem ustawy korzystnej tylko dla określonej grupy zawodowej to lobbysta nie polityk.
W takim razie gdzie są prawdziwi politycy? Może wśród czytelników tego komentarza. Do polityki, ale to już! Tako rzecze Jan Paweł II. I bez gadania, że to brudna gra dla karierowiczów. Rozumna troska o dobro wspólne to po prostu nasz chrześcijański obowiązek.
Stefan Sękowski