Najważniejszy zarzut? Siostra Cristina, o. Szustak i Robert Benigni robią z Ewangelii… show. Przepraszam: a co w tym złego?
18.12.2014 13:10 GOSC.PL
Wkurzyłem się. Usłyszałem kilka zblazowanych głosów, płynących ze strony ludzi Kościoła, na temat tego, co w internetowej rzeczywistości wyprawiają siostra Cristina, o. Adam Szustak i aktor Robert Benigni. Największy zarzut? Robią z Ewangelii… show.
Przepraszam bardzo, a co w tym złego? Czy za Franciszkiem nie poszło pięć tysięcy facetów, bo widzieli, że Słowo, które przepowiada, sprawdza się w praniu?
Zrób w telewizji show i gadaj jak Benigni przez cztery godziny o Słowie Bożym.
Wejdź jak siostra Cristina do bijącego rekordy popularności programu i opowiedz w świetle reflektorów, dlaczego mimo tego, że scena muzyczna stoi przed tobą otworem, wybierasz klauzurę.
Weź (jak będący non stop w drodze o. Adam Szustak) dyktafon i nagrywaj codziennie kilkunastominutowe kazanie. I podobnie jak on skup się na Słowie Bożym, a nie sytuacji społeczno-politycznej kraju. Opowiedz, jak Bóg wyrwał cię z nieczystości. Nie pomijaj wczorajszej Ewangelii jako nudnej wyliczanki, rodzaju hebrajskiej książki telefonicznej czy biblijnego spisu lokatorów, tylko zadaj sobie trud i poczytaj, dlaczego przenajświętszy Syn Boży w swym rodowodzie wymienia kobiety oskarżone o prostytucję albo wręcz przyłapane na niej.
Sprzedaj tyle książek, co Szymon Hołownia, który doskonale wie, że „chrześcijaństwo jest o zwyciężaniu i nie jest zaczajonym w zaroślach plutonem obrony wybrzeża”. Załóż fundację „Dobra Fabryka” i każdego dnia wypuszczaj w świat zdjęcie jednego pacjenta, który żyje dlatego, Kowalski z Nowakiem zaryzykowali i wyszli spoza zamkniętego kręgu mantry „czy do pierwszego wystarczy”.
Wyjdź jak ks. Michał Misiak (w Pabianicach) czy ks. Rafał Jarosiewicz (w Koszalinie) na ulice, by tam spowiadać i przestań punktować, ile błędów teologicznych popełnili, zwiastując Dobrą Nowinę. Nawiasem mówiąc, to ks. Jarosiewicz nauczył mnie tego, by nie działać w skali mikro, a podejmując inicjatywy w imię Jezusa, wynajmować Stadion Narodowy a nie skromniutkie boisko czwartoligowej drużyny.
Łatwo pisze się krytyczne komentarze. Na szczęście będziemy sądzeni nie z naszych złotych myśli, tylko z miłości.
Marcin Jakimowicz