W stanie wojennym poświęcili swoją pracę, karierę, spokój, życie prywatne, a nierzadko wolność dla sprawy Solidarności. Zmieniali historię, ale ona nie była dla nich łaskawa. W wolnym państwie nie świętują, lecz biedują.
Osytuacji Teresy dowiedziałem się przypadkowo. Okazało się, że od ponad roku jest bez środków do życia, chora, z trudnością wiąże koniec z końcem. Po raz pierwszy usłyszałem o niej jesienią 1983 roku, kiedy nastąpiła wpadka podziemnych struktur na Podbeskidziu. W krótkim czasie zatrzymano i aresztowano ponad sto osób. Część z nich szybko wyszła, ale kilkadziesiąt zostało w areszcie. Teresa, która prowadziła konspiracyjną księgowość oraz pomagała wydawać biuletyn związkowy, w śledztwie zachowała się niezwykle dzielnie. Obciążyły ją jednak zeznania innych. Po ośmiu miesiącach spędzonych w areszcie śledczym zachorowała. Udało się ją wyciągnąć, m.in. dzięki interwencji biskupa katowickiego Herberta Bednorza. Do macierzystego zakładu wrócić jednak nie mogła. Pomagała dalej innym, a po 1989 r. wróciła do pracy zawodowej. Przed dwoma laty przeżyła głębokie załamanie, wręcz depresję. Została zwolniona, nawet odprawy nie otrzymała. Później sobie dorabiała, aż w końcu choroba ją zmogła. Na szczęście w Fundacji Wdzięczności bez zbędnej biurokracji udało się załatwić jednorazową zapomogę. Jej biogram był w bazie „Encyklopedii Solidarności” nie było więc problemu ze zweryfikowaniem wszystkich danych. Dzięki temu może spokojniej czekać na święta i zacząć się leczyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski