„Lewiatan” Andrieja Zwiagincewa uderza przede wszystkim w państwo, którego obywatel staje się pionkiem w grze niejasnych, służących wyłącznie władzy interesów.
Oglądając film, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że zawarta w nim ocena postsowieckiej rzeczywistości zbieżna jest z wizją, jaką w swoich świetnych opowiadaniach, z pozoru tylko fantastycznych, wydanych w tomie „Witajcie w Rosji”, zawarł Dmitrij Głuchowski. Pisarz twierdzi, że w Rosji niemożliwa jest żadna pokojowa zmiana w kierunku demokracji i wolności. To, co widzimy w filmie na szczeblu władz prowincjonalnego miasteczka, Głuchowski analizował na poziomie państwa. „Rosyjski rząd można opisać jako feudalno-kryminalną piramidę, w której władza przechodzi od cesarza do książąt, od książąt do hrabiów, dalej do baronów, którzy rządzą chłopami, otrzymując od nich łapówki” – mówił pisarz w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”. – „Każdy jest skorumpowany, każdy jest winny i dlatego lojalny. W Rosji nie ma podziału władzy. Jest jedna korporacja rządząca krajem. Sądy, parlament, policja, FSB, Cerkiew, związki zawodowe, mass media i zorganizowana przestępczość są tylko gałęziami tej korporacji”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz