Zmierzch dyktatorów?

To znak dla tych afrykańskich prezydentów, którzy pozostają u władzy od ponad 20 lat - mówi o wydarzeniach w Burkina Faso o. Marcin Zaguła, Misjonarz Afryki pracujący przez 7 lat w Burkina Faso.

Czy w Burkina Faso mamy do czynienia z kolejnym przewrotem w walce o władzę?

Sprawujący od 27 lat władzę prezydent kraju, Blaise Compaore, od kilku miesięcy starał się zmienić zapis w konstytucji ułatwiający mu rozpoczęcie piątej kadencji. Nastroje robiły się napięte od zeszłego tygodnia. Najpierw wszystkie szkoły w kraju zostały zamknięte, w obawie przez zamieszkami. 27 października miała miejsce demonstracja kobiet, a 29 - manifestowała opozycja przeciwko projektowi noweli konstytucji, która zniosłaby limit prezydenckich kadencji. Dzięki temu Compaore w przyszłym roku mógłby ubiegać się o kolejną kadencję.

W środę było jeszcze w miarę spokojnie, ale w czwartek gdy miało odbyć się glosowanie w parlamencie, demonstranci zaatakowali budynki rządowe i parlament, podkładając ogień. Wobec tych zajść parlamentarzyści zaczęli zastanawiać się czy zmiana zapisu ma sens. Prezydent też zdał sobie sprawę z tej skomplikowanej sytuacji, że nie tędy droga. Zamieszki zaczęły w dwóch największych miastach, stolicy - Wagadugu, oraz  Bobo-Dioulasso.

Około godziny 13 w czwartek ogłoszono, że władzę przejmuje armia, następuje rozwiązanie rządu i wprowadzony jest „stan wojenny”. Nie było mowy o prezydencie. O 19- tej wprowadzono godzinę policyjną, ale ludzie raczej się tym nie przejęli. Opozycja wnioskowała o przekazanie władzy generałowi Kouame Lougue, który był więziony pod rządami Compaore. Dziś o 14- tej prezydent podał się do dymisji i najprawdopodobniej ucieka w stronę granicy z Ghaną. Tymczasową władzę przejął generał Honore Traore.

Jak wyglądał kraj pod rządami Compaore?

Kraj się raczej rozwijał, ale niestety bardzo powoli. Nie jest tak, że Compaore był złym prezydentem, choć owszem korupcja była i tu. Warto jednak zaznaczyć, że  Burkina Faso to jeden z nielicznych krajów w Afryce zachodniej, gdzie nie było wojen domowych. Natomiast nikt nie był tu dotychczas wybrany w sposób demokratyczny. Zawsze dochodziło do przejęcia władzy poprzez zamach stanu. Podobnie do władzy doszedł Compaore. Trzymał się jej przez 27 lat.To znaczy, że połowa populacji urodziła się już podczas jego rządów. 

Kraj do dziś rozwija się za wolno. Jest rozłam pomiędzy bogatymi i biednymi, który się coraz bardziej  uwidacznia. Kiedy tam byłem, ze 4 lat temu, ludzie organizowali demonstracje przeciw "drogiemu życiu". Zarabiali mniej w stosunku do tego co muszą wydać aby przeżyć. Niektórzy wskutek takich manifestacji tracili potem pracę, jak miało to miejsce dwa lata temu, podczas manifestacji służby zdrowia.

Prezydentowi Compaore zarzuca się też, iż nie umiał za bardzo układać się z mediami. Do dziś jest też niewyjaśniona sprawa śmierci dziennikarza Norberta Zongo.

Jakie nastroje społeczne dominowały Burkina Faso pod jego rządami, gdy tam byłeś?

Dominowało poczucie bezsilności. Nic się nie dzieje i ciężko cokolwiek zrobić. Szkolnictwo na przykład było w zastoju. Szpitale się nie rozwijały. Szczególnie wieś i prowincja były zostawione samym sobie. Jako misjonarze mieliśmy bliski kontakt z mieszkańcami tych rejonów. I wiele razy odnosiliśmy wrażenie,że Burkina Faso kończy się w stolicy.

Ważne jest podkreślenie, że nie ma w tym kraju problemu etnicznego ani międzyreligijnego. Motorem konfliktu i niezgody społecznej jest po prostu bieda. Ludzie mówią: mamy już tego dość

Jaki jest możliwy dalszy scenariusz wydarzeń w Burkina Faso? 

Po zastosowaniu artykułu 43 konstytucji Burkina Faso, jest teraz 90 dni na nowe wybory. I wszystko wskazuje, że w związku z dymisją prezydenta, obowiązek ich przeprowadzenia w tym czasie spoczywa na Traore, który obecnie przejął władzę.

Jeśli dojdzie do tych wyborów, Burkina Faso ma szansę mieć pierwszego wybranego demokratycznie prezydenta.

Tam w kraju, pojawiły się już nawet głosy aby obecne wydarzenia nazwać "czarną wiosną". Ludzie chcą pokazać, że podobne wydarzenie jakie miały miejsce w Tunezji czy Libii, dochodzą i tutaj. To na pewno i znak dla tych afrykańskich prezydentów, którzy pozostają u władzy od ponad 20 czy nawet 30 lat. Ludzie już tego nie chcą. Choć takie zmiany niosą ofiary. W Burkina Faso sytuacja wciąż jest napięta, a mówi się już o 30 ofiarach w ciągu tych kilkudziesięciu godzin.

 

« 1 »

Krzysztof Błażyca