Nie przesłaniają wam Boga? – słyszałem często argument przeciwko kultowi świętych. „Nie – odpowiadałem – odsłaniają Go”. Świętości nie wypracowuje się na duchowej siłowni. To odpowiedź na odgórne zaproszenie.
Obrazek, który ujrzałem na stacji benzynowej w Meksyku. Opuncje, agawy, rdzawa ziemia, śmieci, sporo bezdomnych kundli. Na pace jeepa siedziała rodzinka. Zajadała kanapki. Obok niej posłusznie stały ogromne figury świętych. Z daleka trudno było odróżnić, kto z krwi i kości, a kto z gipsu. Podobała mi się ta zażyłość. Razem mknęli w kierunku Guadalupe.
Inny, bliższy geograficznie i klimatycznie, obrazek. Białystok. Dworzec PKP. Drzwi pociągu otwierają się z charakterystycznym sykiem. Do wagonu ładuje się dwóch wygolonych na łyso facetów w bluzach. Jacek i Piotrek znani z projektu „Łyse banie głoszą zmartwychwstanie” nie przejmują się zdumionymi spojrzeniami pasażerów. Taszczą ze sobą do przedziału sporą figurę Matki Boskiej.
Tak wygląda świętych obcowanie. To naczynia połączone. Wspólne wypady na miasto, nowenny i jedzenie kanapek. Nasza rodzina w niebie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz