Pewien znawca Prawa wystąpił i zapytał Go podchwytliwie: „Nauczycielu, co powinienem czynić, aby otrzymać życie wieczne?”. Łk 10,25
W odpowiedzi usłyszał przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Szlachetność jego zachowania jest godna podziwu. Dlaczego jednak tylko on zareagował na potrzebę bliźniego? Kapłan i lewita ominęli pobitego z daleka. Przeszli obok, choć obaj widzieli, ale nie chcieli zobaczyć. A Samarytanin „ujrzał, ulitował się, (…) opatrzył rany”. I nie chodzi tu chyba o wielkie sprawy, o próbę uszczęśliwiania wszystkich. Moim zdaniem to, co nieszczęśnik otrzymał w przypowieści najcenniejszego, to czas – towar jakże deficytowy i drogocenny. Ważne, żeby zatrzymać się na chwilę i dostrzec, że wokół żyją ludzie. Potrzebują nas w przeróżnych sytuacjach i często nie wierzą już w ludzką empatię i gotowość przyjścia z pomocą. Bardzo często wstydzą się swoich problemów, chcą je ukryć, bo stracili nadzieję. Naucz mnie, Panie, ostrości widzenia, odwagi w wychodzeniu naprzeciw i skuteczności w działaniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska