To, jakie miejsce w naszej pamięci i tożsamości zajmują solidarność i wolność, zadecyduje o postawach kolejnych pokoleń Polaków.
Wtym roku 34. rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych przegrała medialną rywalizację o prestiż zarówno z 25. rocznicą wyborów 4 czerwca, jak i z 75. rocznicą wybuchu II wojny światowej. Co nie znaczy, że NSZZ „Solidarność” zlekceważył tę rocznicę. Po raz 20. odbył się Maraton Solidarności, a w przededniu rocznicy Komisja Krajowa przypomniała, że związek nadal istnieje i realizuje swój najważniejszy cel, jakim jest obrona godności ludzi, pomimo „antyspołecznej, antypracowniczej i antyzwiązkowej postawy rządu”. Zarzuciła rządzącym próby wymazania ze świadomości społecznej faktu, że do zmian z 1980 roku doprowadziły strajki milionów pracowników, a wybory w czerwcu 1989 roku poprzedziła fala strajków w imię przywrócenia zdelegalizowanej „Solidarności”.
OSierpniu’80 pamiętał także ojciec święty Franciszek. Z jego upoważnienia dekretem Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów bł. ks. Jerzy Popiełuszko został ustanowiony patronem NSZZ „Solidarność”. Treść dekretu uroczyście odczytał 31 sierpnia abp Sławoj Leszek Głódź w bazylice św. Brygidy w Gdańsku, w obecności wszystkich przewodniczących związku – L. Wałęsy, M. Krzaklewskiego, J. Śniadka i P. Dudy oraz samorządowców, parlamentarzystów, ambasadorów USA i Portugalii w Polsce i delegacji z Białorusi. Z Francji dotarła wiadomość, że 20 września rozpocznie się w diecezji Creteil proces weryfikacji cudu za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Niezwykły przypadek uzdrowienia chorego na raka krwi 56-letniego mężczyzny wybrany został do zbadania w procesie kanonizacyjnym bł. ks. Jerzego. Dla ludzi „Solidarności”, którzy pamiętają rolę św. Jana Pawła II, Kościoła, wiary i chrześcijańskich wartości na polskiej drodze do wolności, niepodległości i demokracji, wydarzenia te mają ogromne, symboliczne znaczenie.
Oficjalne uroczystości z udziałem prezydenta Komorowskiego odbyły się 31 sierpnia po południu, gdy otwierano Europejskie Centrum Solidarności. Z uwagą przeczytałam przemówienie prezydent RP, wygłoszone z tej okazji. Było krótkie, co zawsze jest zaletą, skoncentrowane na osobistych wspomnieniach z obozu internowania w Jaworzu, o którym B. Komorowski powiedział: „To była tworzona trochę złota klatka po to, by odróżniać inteligentów (doradców) od robotników”. Wspomniał o tradycji Stoczni Gdańskiej, „bramie ku polskiej wolności”, kluczowym słowem wystąpienia czyniąc „wolność”, a nie „solidarność”. Ta druga pojawiła się wyłącznie w nazwie Centrum oraz w roli przymiotnika: opozycja przedsolidarnościowa i solidarnościowi doradcy. Paradoksalnie, tym sposobem prezydent Komorowski przyznał rację przewodniczącemu P. Dudzie, który wciąż przypomina, że pomimo bagatelizowania i lekceważenia przez elity, ta jedna, pierwsza „Solidarność” nadal istnieje i wciąż pełni podobną rolę, broniąc godności pracowników – obywateli.
Słowa wiele znaczą, to one kształtują społeczną pamięć i tożsamość, więc to, jakie miejsce w naszej pamięci i tożsamości zajmują „solidarność’ i „wolność” zadecyduje o postawach kolejnych pokoleń Polaków. Tradycja „Solidarności” zna odpowiedź na to pytanie. W latach 80. powszechnie skandowano w czasie strajków i manifestacji: „Nie ma wolności bez Solidarności”. Ta prosta zależność – od solidarności i przez (!) solidarność ku wolności – wciąż jest aktualna i wciąż ma ten sam, wielki sens, i to nie tylko w Polsce.
Nie ma i nie będzie wolności i suwerenności Ukrainy bez solidarności jej obywateli zarówno na wschodzie, jak i zachodzie kraju. Solidarności, która „musi iść przed walką. Wówczas ludzkość może przetrwać. I może przetrwać, i rozwijać się każdy naród (….) w jedności, w uszanowaniu wszystkich różnic, wszystkich odmienności, jakie pomiędzy ludźmi zachodzą. (…) Dopowiem: solidarność również wyzwala walkę. Ale nie jest to nigdy walka przeciw drugiemu, która traktuje człowieka jak wroga i nieprzyjaciela i dąży do jego zniszczenia. Jest to walka o jego prawa (…) o dojrzalszy kształt życia ludzkiego. (…) Kiedy to życie rządzi się prawdą, sprawiedliwością i miłością” (Jan Paweł II, Gdynia 1987).
Tak jak w wychowaniu człowieka i obywatela „bez prawdy ani rusz”, tak w budowaniu wspólnoty obywatelskiej, religijnej, narodowej, europejskiej czy każdej innej wspólnoty wolnych ludzi „ani rusz bez solidarności”. To ona pozwala zatrzymać się w walce o własne, egoistyczne interesy, przed unicestwieniem „wroga”.
Wjednej z licznych dyskusji toczonych w rocznicę Porozumień Sierpniowych padło zdumiewające pytanie: Czy solidarność jest jeszcze potrzebna? Zapytajmy więc obywateli Ukrainy, czy w budowaniu własnego, suwerennego, demokratycznego i praworządnego państwa oczekują europejskiej solidarności? Zapytajmy chrześcijan w Iraku i Syrii, prześladowanych, wypędzanych i mordowanych przez tzw. Państwo Islamskie, czy każda, także militarna solidarność wolnego świata jest im potrzebna? I zapytajmy samych siebie, czego nie dostało w dramatycznym
2010 roku w Polsce? Kim bylibyśmy dzisiaj, gdyby po katastrofie smoleńskiej ważniejsza niż własne polityczne cele i interesy stała się dla rządzących solidarność z ofiarami tej tragedii, ich rodzinami i politycznymi przyjaciółmi? To takie proste: „Jeden drugiego brzemiona noście” wzywał
św. Paweł, a za nim św. Jan Paweł II – w imię braterskiej solidarności. Brzemiona, a nie korzyści i splendory…
Barbara Fedyszak-Radziejowska