Tajlandzka armia, która niedawno przejęła władzę w kraju ogłosiła w sobotę, że zatrzymanych polityków, w tym byłą premier Yingluck Shinawatrę, będzie przetrzymywać przez około tydzień, by dać im "czas na przemyślenie". Zapewniła, że są oni dobrze traktowani.
Wyjaśniając motywy armii, jej rzecznik płk. Weerachon Sukondhapatipak zapewnił, że chodzi o to to, by osoby zaangażowane w konflikt polityczny w kraju "uspokoiły się i miały czas na przemyślenie". Zapewnił: "Nie zamierzamy ograniczać ich wolności, chodzi o to, by opadło napięcie".
Zadeklarował też, że celem wojskowych władz jest osiągnięcie kompromisu politycznego.
Jak zauważa w sobotę agencja Associated Press, nie jest obecnie jasne, ilu dokładnie polityków zostało zatrzymanych przez armię. AP pisze o kilkudziesięciu osobach, których miejsce pobytu nie jest znane, od kiedy udały się na spotkanie z władzami wojskowymi.
Armia wezwała też byłych przywódców państwa i zabroniła im opuszczania kraju; zakaz ten dotyczy co najmniej 155 osób.
Od czwartkowego przewrotu Tajlandią kieruje sześciu najwyższych dowódców wojskowych. Wojsko zdecydowało się na wprowadzenie stanu wojennego po wielu miesiącach antyrządowych protestów, głównie w Bangkoku, w których zginęło 28 osób, a setki zostały ranne.