W ostatnich latach bardzo często stosowana była tzw. metoda na wnuczka. Okazuje się, że pojawił się kolejny sposób na wyciąganie pieniędzy.
Do o. Maurycego Czechlewskiego, franciszkanina z parafii Chrystusa Króla z Olsztyna, który jest także dyrektorem Franciszkańskiej Bursy Studenckiej, zadzwoniła pewna pani z bardzo konkretną propozycją. – Przedstawiła się jako reprezentant straży pożarnej i powiedziała, że w związku ze zmienionymi na początku roku przepisami w instytucjach takich jak nasza konieczny jest koc gaśniczy. Zapytała, czy takie koce już posiadamy. Powiedziałem, że nic o tym nie wiem i takiego sprzętu nie mamy. Chwilę rozmawialiśmy, pytała, ile mamy w bursie kondygnacji, i wyszło jej, że potrzebujemy 4 takie koce – opowiada o. Maurycy. – Powiedziała, że ma dla mnie wspaniałą ofertę, bo normalnie taki koc kosztuje 380 zł, a ona może mi sprzedać za 250 zł. Na 4 nie chciałem się zgodzić, ale pomyślałem, że skoro tak, to niech jeden koc przyśle – mówi franciszkanin. Na szczęście o. Maurycy szybko nabrał podejrzeń, sprawdził, że normalnie taki koc kosztuje ok. 50 zł, zadzwonił również do straży pożarnej, gdzie uzyskał informację, że absolutnie takiego obowiązku nie ma. Kiedy następnego dnia przyszedł do franciszkanów kurier z zamówionym kocem, odmówił przyjęcia przesyłki. – Ta pani zadzwoniła potem jeszcze raz z pytaniem, dlaczego odmówiłem przyjęcia zamówienia. Powiedziałem jej, że od oszustów paczek nie przyjmuję i wtedy ona odłożyła słuchawkę – opowiada dyrektor bursy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Łukasz Czechyra