Mieszkańcy Symferopola od rana głosują w nieuznawanym przez władze ukraińskie referendum w sprawie przyłączenia Krymu do Rosji. Bojkotują je Tatarzy krymscy. Ukraińskie media informują o nieprawidłowościach.
Punkty wyborcze od rana są pełne ludzi. "Myślę, że głosowało już 500-600 osób" - mówi PAP członek komisji wyborczej przy centralnej ulicy Marksa. Na liście w tej komisji figuruje 1231 osób, ale ponieważ władze ukraińskie zablokowały dostęp do aktualnych spisów wyborczych, organizatorzy posługują się listami z wyborów do Rady Najwyższej Ukrainy z 2012 r. Zameldowane w danym okręgu osoby, których nie ma na liście, mogą się zapisać na osobnej kartce i zostanie im wydana karta do głosowania.
"Zapisaliśmy około 50 osób, których nie było na liście - na podstawie paszportu i zameldowania" - powiedział PAP Richard Sydney z organizacji Koordynacyjne Centrum Obrońców Praw Człowieka. Jak mówi, jest częściowo Grekiem, częściowo Ukraińcem i częściowo Rosjaninem, a pochodzi z Symferopola. "Jestem obserwatorem na tych wyborach. Obserwujemy, żeby nie było fałszerstw, nieprawidłowości" - mówi.
Przy punktach wyborczych stoją grupy "drużynników", czyli prorosyjskich sił separatystycznych. "Stoimy z samego rana - mówi "drużynnik" Igor. - Ludzie przychodzą, wszystko odbywa się cicho i spokojnie". Jego kolega Władimir wtrąca, że ludzie głosują z wielką radością. "Wreszcie doczekaliśmy się tego, czego pragnęliśmy, o czym marzyliśmy" - podkreśla. Igor mówi, że wstąpił do "drużynników", bo ma świadomość narodową. "Jeśli nie my, to kto? - dodaje Władimir. - Mamy siedzieć na piecu i czekać, aż przyjdzie ktoś inny i podejmie za nas decyzję?".
Inny "drużynnik" Anatolij, stojący wewnątrz lokalu wyborczego, mówi, że zagłosował "za Rosję". "Wszyscy moi przodkowie są z Rosji. Bardzo długo czekaliśmy na ten moment, aż 23 lata. Na Ukrainie nie było nam dobrze. Zakazywali języka rosyjskiego, wszystkie dokumenty były tylko po ukraińsku, nawet recepty w aptece, bez tłumaczenia na rosyjski. A ja, tak jak wielu mieszkańców Krymu, nie rozumiem ukraińskiego" - opowiada.
Za przyłączeniem do Rosji głosowała też spotkana przez PAP na ulicy Irina. "Całkowicie świadomie podjęłam decyzję, o żadnym głosowaniu pod lufami pistoletów nie ma mowy. Ale różnimy się w poglądach z mężem. Ja jestem za powrotem Krymu do Rosji, on popiera obecną władze ukraińską. Urodziłam się na Białorusi i przyjechałam tu pod koniec lat 70-tych. Mąż jest Rosjaninem, ale ma zupełnie inne poglądy niż ja. Taki paradoks" - mówi.
O bojkotowanie referendum zaapelował Medżlis (parlament) Tatarów krymskich. "Apelujemy wszystkich, by nie przychodzili na referendum. Ne ma to sensu, bo wyniki są z góry ustalone. To referendum jest nielegalne i nieważne, bo odbywa się pod lufami pistoletów" - powiedział PAP przewodniczący Medżlisu Refat Czubarow.
Tatarzy krymscy zostali wysiedleni z półwyspu przez Moskwę w 1944 r. w związku z oskarżeniami o kolaborację z III Rzeszą i pozwolono im wrócić na Krym dopiero w połowie lat 80. W efekcie duża część społeczności tatarskiej jest negatywnie nastawiona do władz w Moskwie. Społeczność ta była też aktywna na kijowskim Majdanie.
Tymczasem media ukraińskie informują o nieprawidłowościach podczas głosowania. Agencja Unian podała, że po domach mieszkańców chodzą ludzie z urną oraz listą wyborców w towarzystwie milicjanta i nakłaniają do oddania głosu. "Chodzą po domach, żądają oddania głosu" - cytuje agencja naocznego świadka, dodając, że pewna kobieta głosowała wprost na ulicy.
"Ukrainska Prawda" pisze natomiast, że karty do głosowania wydawane są także obywatelom Rosji. Powołuje się przy tym na rosyjską dziennikarkę Jekatierinę Siergackową, która napisała na Facebooku, że wydano jej kartę do głosowania ze słowami: "Skoro pani tu jest zameldowana, to może pani zagłosować".
Rada Ministrów i Rada Najwyższa Symferopola są nadal obstawione przez Kozaków z Kubania. "Wszyscy jesteśmy z Kubania - mówi PAP jeden z Kozaków. - Nie rozumiem, dlaczego Polska popiera masonów i banderowców i trzyma z Obamą. Przecież wszyscy jesteśmy słowiańskimi narodami".
Rano szef komisji Rady Najwyższej Krymu ds. referendum Michaił Małyszew informował, że z powodu niesprzyjających warunków pogodowych w niektórych punktach wyborczych nie działają telefony i nie ma prądu.
Zgodnie z danymi Państwowej Służby Statystycznej Ukrainy z 1 listopada 2013 roku 58,5 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu to Rosjanie, 24,3 proc. - Ukraińcy, 12,1 proc. - krymscy Tatarzy, 1,4 proc. - Białorusini, 1,1 proc. - Ormianie, i 2,6 proc. - przedstawiciele innych narodów.