Eurolisty PO na finiszu

PO ma jeszcze tydzień na roszady na listach wyborczych do PE - 22 marca zatwierdzi je Rada Krajowa. Ustalono, że listę lubelską otworzy b. spin-doktor PiS Michał Kamiński, a dolnośląską - minister kultury Bogdan Zdrojewski (po rezygnacji Jacka Protasiewicza).

Nie obywa się bez emocji - z kandydowania zrezygnował m.in. uznawany za "pewniaka" na liście wielkopolskiej europoseł Filip Kaczmarek, który liczył na "jedynkę", a nie dalsze miejsce, jakie mu zaoferowano. Wiadomo już, że przynajmniej cztery eurolisty PO - warszawską, mazowiecką, wielkopolską i podkarpacką - otworzą kobiety.

Najprawdopodobniej we wtorek zbierze się zarząd krajowy PO, który naniesie ostatnie poprawki na listy wyborcze, w sobotę ich ostateczny kształt zatwierdzi Rada Krajowa partii. W mijającym tygodniu 10-osobowe składy list aprobowały rady regionów, ale bez ustalania kolejności kandydatów, bo to kompetencja władz krajowych.

Największe kontrowersje towarzyszyły ustalaniu listy dolnośląskiej: z kandydowania zrezygnował szef regionu Jacek Protasiewicz po incydencie na frankfurckim lotnisku, gdzie pokłócił się z niemieckimi celnikami i policjantami. Tamtejsza prokuratura wszczęła postępowanie przeciwko europosłowi. Rolę dolnośląskiej lokomotywy wyborczej przejął od Protasiewicza minister kultury Bogdan Zdrojewski, a z "dwójką" na startować europosłanka z Opolszczyzny Danuta Jazłowiecka.

Na dolnośląskiej liście nie znalazł się natomiast europoseł PO Piotr Borys, który twierdzi, że to kara za to, że próbować wyjaśnić sprawę kupowania głosów podczas regionalnego zjazdu partii; to wtedy szefem dolnośląskiej Platformy został Protasiewicz (kilkunastoma głosami pokonał Grzegorza Schetynę). Borys złożył do prokuratury zawiadomienie w sprawie podejrzenia korupcji politycznej. Kilka dni po zjeździe w mediach ujawniono bowiem nagrania, w których lokalni działacze przekonują innych, by głosowali na Protasiewicza. Prokuratura nie dopatrzyła się jednak znamion popełnienia przestępstwa i nie rozpoczęła śledztwa. "Borys oderwał się od rzeczywistości" - twierdzi Protasiewicz, a Borys zapowiada, że odwoła się do premiera Donalda Tuska.

Największą niespodzianką ostatnich dni jest "jedynka" w Lublinie dla Michała Kamińskiego, co zaskoczyło nie tylko obserwatorów sceny politycznej, ale też wielu znaczących polityków Platformy. Platforma jest otwarta także dla tych, którzy w przeszłości uważali się za jej przeciwników - zadeklarował premier Donald Tusk, a Kamiński (wcześniej ZChN, AWS, PiS i PJN) zrewanżował się stwierdzeniem, że ważne jest, aby Polską rządziła "odpowiedzialna formacja polityczna". W nieoficjalnych rozmowach niektórzy politycy PO oceniają jednak, że Kamiński jest dla Platformy wizerunkowym "strzałem w kolano", ponadto z wewnętrznych sondaży partyjnych wynika, że PO nie ma większych szans na mandat na Lubelszczyźnie.

Listę dla Podlasia oraz Warmii i Mazur otworzy była minister nauki Barbara Kudrycka, a "dwójką" ma być Paweł Papke - poseł PO, były siatkarz polskiej reprezentacji. Ze startu zrezygnował natomiast europoseł Krzysztof Lisek nieprawomocnie skazany przed miesiącem na karę w zawieszeniu za przestępstwa gospodarcze.

W okręgu małopolsko-świętokrzyskim liderem listy ma być europosłanka Róża Thun, a dwójką - były trener reprezentacji Polski w piłce ręcznej Bogdan Wenta. Na Śląsku numerem jeden będzie były premier Jerzy Buzek, a oprócz niego wystartują m.in. również pozostali europosłowie z województwa: Małgorzata Handzlik, Bogdan Marcinkiewicz i Jan Olbrycht. Regionalne struktury rekomendowały ponadto m.in. b. minister edukacji posłankę Krystynę Szumilas oraz posła Marka Plurę.

Podkarpacką listę otworzy najprawdopodobniej obecna europosłanka z Podkarpacia Elżbieta Łukacijewska, a o głosy powalczy również troje posłów na Sejm: Krystyna Skowrońska, Mirosław Pluta i Piotr Tomański.

"Jedynką" w okręgu kujawsko-pomorskim zostanie były minister finansów Jacek Rostowski - początkowo przymierzany do startu w Warszawie; na drugim miejscu listy znajdzie się pływaczka Otylia Jędrzejczak; na trójce - Tadeusz Zwiefka (po rezygnacji Protasiewicza wybrany szefem sztabu PO).

Na Pomorzu listę otworzy unijny komisarz ds. budżetu i programowania finansowego Janusz Lewandowski, z "dwójką" wystartuje sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych, Henryka Krzywonos-Strycharska, a z ostatniego miejsca zwyczajowo kandydować chce Jarosław Wałęsa. "Moi wyborcy wiedzą, gdzie mnie szukać i to jest bardzo komfortowe miejsce, bo nikt się o nie nie bije" - tłumaczy.

Listę łódzką otworzy Jacek Saryusz-Wolski. Wielkopolską - pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, a według źródeł PAP we władzach PO, na kolejnych miejscach znajdą się były wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld oraz marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak.

Lubusko-zachodniopomorską listę Platformy otworzy szef sejmowej komisji finansów Dariusz Rosati, choć długo był typowany do startu z Warszawy. Sam Rosati przyznaje, że jego dotychczasowe związki z Zachodnim Pomorzem "były sporadyczne". "Niemniej jednak zadeklarowałem gotowość pracy na rzecz regionu, Polski i Platformy Obywatelskiej podczas prac w Parlamencie Europejskim, wykorzystując całą swoją wiedzę i doświadczenie" - deklaruje b. minister spraw zagranicznych.

Do PE nie będzie startował obecny eurodeputowany PO ze Szczecina Sławomir Nitras. Parlamentarzysta - jak wynika z informacji PAP - wyraził gotowość walki o reelekcję (jest w PE od 2009 r.), ale nie uzyskał wymaganego poparcia lokalnych struktur partii.

Warszawską listę PO otworzy była unijna komisarz Danuta Huebner. Władze krajowe postanowiły, że na drugim miejscu znajdzie się b. minister administracji Michał Boni (wcześniej na to miejsce typowano Rosatiego). Z ostatniego miejsca na liście stołecznej wystartuje najprawdopodobniej wiceszef PZPN, były piłkarz reprezentacji Roman Kosecki. Na Mazowszu lokomotywą wyborczą PO ma być była pełnomocnik ds. walki z korupcją Julia Pitera, a o głosy powalczą tam również wojewoda Jacek Kozłowski oraz europosłanka Jolanta Hibner.

W ostatnich wyborach do PE w 2009 r. PO zdobyła 25 mandatów, czyli połowę polskiej puli, ale wówczas poparcie dla partii Donalda Tuska sięgało 50 proc.

« 1 »