– Panie z Muzeum Miasta Mysłowice mówią, że mam ręce jak babka Hlondka, mama kard. Hlonda – mówi jego siostrzenica Małgorzata Herok.
Oglądały jej babcię Marię na wielu fotografiach z rodzinnego archiwum i wspólnie doszły do takiego wniosku. Ręce pani Małgorzaty są szczupłe, zdecydowane w ruchach, jak ich właścicielka. Jeżeli przyjąć za pewnik teorię, że wnuki bardziej niż od rodziców dziedziczą cechy dziadków, ta teza znajduje nawet naukowe potwierdzenie. Na ogromnym portrecie babcia Maria ma spuszczone kąciki stanowczych ust. – Pewnie ją coś bolało, była chora na serce – tłumaczy wnuczka. – To niezwykła kobieta. Urodziła 12 dzieci, z czego trójka zmarła. Z pięciu synów aż czterech zostało salezjanami, a jeden może będzie błogosławionym. Tylko Jan był świecki, został lekarzem, był komisarzem plebiscytowym na okręg bytomski, bliskim współpracownikiem Korfantego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych