Duże plakaty na ulicach Moskwy przedstawiają dziwną parę. Brodaty mężczyzna o nieśmiałym spojrzeniu w futrzanej czapce i w wyszywanym złotem kaftanie. Obok wyniosła władczyni w błyszczącym od klejnotów staroruskim stroju księżnej. To car Mikołaj II i jego żona Aleksandra na specjalnym balu w 1903 r. w petersburskim Pałacu Zimowym.
Dziesięć lat potem – w 1913 r. – całe Imperium hucznie świętowało 300 lat rządów Romanowów. I właśnie ten jubileusz stał się okazją, aby w moskiewskim Muzeum Historycznym zorganizować wystawę „Romanowowie – portret dynastii”. Główny sponsor wystawy – koncern naftowy Łukoil – demonstruje, że nie żal mu pieniędzy na przypominanie „russkoj sławy”. Przybysz z Polski, krążąc między salami pełnymi portretów i rzeźb kolejnych władców Rosji, musi mieć mieszane uczucia. Przecież właśnie rok 1613 – data wstąpienia na tron carów rodu Romanowów – to początek wzrostu sił Rosji i słabnięcia Polski. Trzy lata wcześniej pod Kłuszynem hetman Stanisław Żółkiewski po raz ostatni na okres trzech stuleci odnosi błyskotliwe zwycięstwo wojsk Rzeczypospolitej nad Moskwą. Ale kapitulacja pol- skiej załogi Kremla w listopadzie 1612 r. to początek drogi do słabnięcia naszej ojczyzny i jednoczesnego wzrastania w siłę „Trzeciego Rzymu”. 100 lat później, w 1713 r., przecinające się krzywe wzrostu Moskwy i upad- ku Rzeczypospolitej są już niezwykle wyraźne. Rosja pod wodzą Piotra I jest jednym z głów- nych rozgrywających w europejskiej grze o dominację, a Polska pod wodzą Augusta II Sasa zsuwa się ku upadkowi. Tak, nie ma co kryć – dzieje Romanowów to zapis polskiego słabnięcia i rosyjskiej siły.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Semka