Stała się ikoną „Kościoła ubogiego, który służy ubogim”. W najbiedniejszych z biednych słyszała Jezusową skargę z krzyża: „Pragnę”. Odbierając Nobla, upomniała się o życie dzieci nienarodzonych skazywanych na śmierć przez własne matki i ojców.
Przyglądając się po raz kolejny jej życiu, myślę o tym, jak wiele łączy ją z papieżem Franciszkiem. Niesie ich to samo pragnienie – być blisko ubogich, bo w nich sam Bóg czeka na naszą miłość. Siostry Misjonarki Miłości mają dom w Katowicach, w którym od kilku lat odprawiam raz w tygodniu Mszę. Prosta kaplica, na ścianie krzyż, obok niego słowa „Pragnę”. Z boku spogląda ze zdjęcia uśmiechnięta Matka Teresa. Kilka sióstr w biało-niebieskim sari i kilkanaście nowicjuszek z różnych stron świata. Pomagają bezdomnym, głównie mężczyznom. Kiedyś siostry poprosiły mnie o poświęcenie wszystkich pomieszczeń. Żyją skromnie do bólu. – Siostro, ja bym w tych warunkach nie wytrwał kilku dni – wyznałem. – Prawdopodobnie tak – usłyszałem śmiejącą się do mnie, a trochę i ze mnie siostrę. Jednym z mniej znanych charyzmatów Matki Teresy było wspieranie duchownych. Chciała, żeby księża żyli prosto i służyli z prostotą. Bo to także jest bieda, i to poważna, kiedy ksiądz gubi poczucie swojej misji, a nawet Boga. Przyjaźń sióstr Matki Teresy, ich modlitwa, uśmiech, świadectwo pomagają mi wierzyć, trwać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz