Słowa „Czyściec” nie ma w Biblii, pojawiło się ono dopiero w XII wieku. Ale od początku chrześcijanie uznawali, że po śmierci jest możliwe oczyszczenie z niedoskonałości tak, by móc w pełni cieszyć się niebem. Czym właściwie jest czyściec?
Purgatorium. To łacińskie słowo tłumaczymy na język polski jako czyściec. Ten termin nie występuje w Biblii, pojawił się po raz pierwszy dopiero w XII wieku. Co więcej, Pismo Święte nie wypowiada się wyraźnie na ten temat. Mamy raczej do czynienia z pewną intuicją, którą sugeruje biblijne objawienie. Pisarze chrześcijańscy – św. Augustyn, św. Grzegorz Wielki i inni – podjęli i rozwinęli myśl o tym, że zmarli mogą podlegać jakiejś formie pośmiertnego oczyszczenia i wydoskonalenia przed osiągnięciem szczęścia w niebie. Nie mówili wprawdzie wprost o czyśćcu, ale o „oczyszczającym ogniu”. Ta idea nabrała wyraźniejszych kształtów w średniowieczu i została ostatecznie zdefiniowana przez Kościół jako prawda wiary na soborach: Lyońskim II (1274), Florenckim (1438–1445), Trydenckim (1545–1563). Niespokojna ludzka wyobraźnia tworzyła czasem przeróżne, często zbyt materialne wizje czyśćca jako Bożego więzienia, w którym człowiek musi przejść serię leczniczych tortur. Traktowano go wręcz „geograficznie”, jako pośrednią krainę leżącą gdzieś między piekłem a niebem. Oszczędność biblijnych przekazów skłania do umiaru i pewnej skromności. Prawda o czyśćcu, „oczyszczona” z nazbyt fantastycznych wyobrażeń, pozostaje bardzo ważnym elementem chrześcijańskiej nadziei. Listopadowy czas modlitwy za zmarłych sprzyja katechezie na jej temat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz