W środę nad ranem wybuchł pożar przy drzwiach do meczetu w Gdańsku przy ul. Polanki. Uszkodzeniu uległy drzwi boczne, elewacja budynku i elementy wyposażenia. Policja prowadzi na miejscu śledztwo.
St. asp. Krzysztof Drabiuk z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Gdańsku potwierdził PAP, że przy bocznych, ewakuacyjnych drzwiach do meczetu zostały podpalone śmieci. Dodał, że została okopcona elewacja i powstało zadymienie w środku świątyni. Ogień gasił jeden zastęp strażaków.
Imam Gminy Muzułmańskiej w Gdańsku Hani Hraish uważa, że to było podpalenie. "Przed drzwiami leżą spalone ławki ogrodowe, które zostały przeniesione z innej części posesji" - powiedział PAP. Straty szacuje na ok. 50 tys. zł.
Jak powiedziała sierżant sztabowy Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, uszkodzeniu uległy drzwi boczne, elewacja budynku i elementy wyposażenia. Jeszcze w środę mają być przeprowadzone oględziny miejsca zdarzenia z udziałem m.in. biegłego pożarnictwa. "Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, czy to było podpalenie, czy nie" - dodała. Policja prowadzi na miejscu czynności, m.in. rozmawia z okolicznymi mieszkańcami.
Hani Hraish wiąże pożar świątyni z wtorkowym zdarzeniem w czasie muzułmańskiego Święta Ofiarowania w Bohonikach (Podlaskie), gdzie tamtejsi muzułmanie chcieli przeprowadzić z tej okazji ubój rytualny. Próbowali to uniemożliwić obrońcy praw zwierząt.
Ostatecznie, jak poinformował mufti Tomasz Miśkiewicz, w Bohonikach doszło do rytualnego uboju jednego baranka.
W ub. roku podpalono sklep z warzywami należący do imama Hraisha.