Warszawa otrzyma z funduszy unijnych dodatkowo ok. 400-500 mln zł na budowę centralnego odcinka II linii metra - poinformowała w piątek minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.
Bieńkowska podczas wspólnego briefingu z prezydent stolicy Hanną Gronkiewicz-Waltz, poinformowała, że Komisja Europejska wyraziła zgodę na zwiększenie finansowania do wszystkich projektów liniowych, czyli kolejowych i transportu miejskiego. To finansowanie jest obecnie na poziomie 59 proc. - wyjaśniła.
Według Bieńkowskiej w ciągu miesiąca będzie ostateczne potwierdzenie Komisji Europejskiej o zwiększonym finansowaniu.
Prezydent Warszawy podkreślała, że metro to jedna z najważniejszych inwestycji w Warszawie i największa w kraju inwestycja samorządowa, która nie byłaby możliwa do realizacji bez pomocy finansowej z funduszy europejskich. Przypomniała, że koszt budowy centralnego odcinka II linii metra to ponad 4,1 mld zł, a 59 proc. pochodzi z funduszy UE.
Gronkiewicz-Waltz pytana przez dziennikarzy o zaoszczędzone w ten sposób pieniądze z miejskiego budżetu, zapowiedziała, że decyzję o ich przeznaczeniu podejmie Rada Warszawy. Przypomniała, że stolica z powodu kryzysu gospodarczego zdecydowała w 2008 r. o wstrzymaniu pewnych inwestycji, więc będzie możliwość rozpoczęcia niektórych z nich. Jednocześnie zastrzegła, że stolica musi też mieć w swoim budżecie zagwarantowane środki na wkład własny na inwestycje, co do których ubiegać się będzie o środki unijne.
Bieńkowska zapowiedziała, że projekt dokończenia budowy II linii metra o wartości ok. 11 mld zł będzie także wpisany na listę projektów do dofinansowania z funduszy unijnych w nowej perspektywie na lata 2014-2020. "Metro jest projektem najdroższym i w pierwszej kolejności powinno się takie inwestycje finansować" - przekonywała.
Zapewniła, że inne miasta nie muszą się obawiać o dofinansowanie z funduszy unijnych inwestycji liniowych. "Czysty transport to sektor, który zostanie doceniony. Pieniędzy na ten cel w przyszłej perspektywie będzie pod dostatkiem. Dla wszystkich miast starczy" - deklarowała Bieńkowska.