„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki…”.
1 Nie są to łatwe słowa. Zauważmy, że padają po stwierdzeniu, że z Jezusem szły tłumy. Pan chce podkreślić, że pójście za Nim wymaga czegoś więcej niż tylko poddania się wspólnotowej presji. W Starym Testamencie Bóg mówi: „Ja jestem Bogiem zazdrosnym” (Wj 20,5). Miłość ma w sobie dążenie do wyłączności. Nie chodzi oczywiście o to, by żywić uczucie nienawiści do bliskich, ale o to, by Bóg był moim Numerem Jeden. By nikt inny mi Go nie przysłonił. Każda ludzka miłość musi mieć „wylot” na Boga. Czyli, po pierwsze, muszę mieć świadomość, że wszyscy, których kocham, są Jego darem, a po drugie wszelkie ludzkie miłości muszą mnie kierować ku Temu, który jest Miłością. Istnieją związki toksyczne. Papierkiem lakmusowym jest pytanie: czy moja ludzka miłość przybliża mnie do Boga, czy oddala?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz