Prezes PiS Jarosław Kaczyński przyznał w piątek, że będąc na miejscu premiera Donalda Tuska też nie byłby entuzjastycznie nastawiony do interwencji w Syrii. Tusk oświadczył kilka dni temu, że Polska nie przewiduje udziału w żadnym typie interwencji w Syrii.
"Sprawa interwencji w Syrii to jest kwestia zupełnie oddzielna, ma wiele różnych aspektów. Trudno powiedzieć, czy do tej interwencji dojdzie. Z całą pewnością to przedsięwzięcie ogromnie trudne i stawiając się w sytuacji Donalda Tuska też nie byłbym entuzjastycznie do tego nastawiony" - podkreślił Kaczyński w piątkowej rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
W środę premier Tusk oświadczył, że Polska nie przewiduje uczestnictwa w żadnym typie interwencji w Syrii. Jak przekonywał, atak zbrojny w Syrii nie może przynieść pożądanych efektów, a za takie uważa zatrzymanie fali zbrodni na terenie tego kraju. Premier przyznał, że rozumie motywację i powody, dla których opinia międzynarodowa i niektóre z państw opowiadają się za interwencją w Syrii, natomiast - jak mówił - nie podziela wiary, czy entuzjazmu tych, którzy sądzą, że interwencja przyniesie właściwe efekty czy skutki.
Zachód uważa, że to reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada jest odpowiedzialny za atak chemiczny na ludność cywilną, do którego doszło 21 sierpnia pod Damaszkiem. Państwa zachodnie rozważają akcję militarną w celu ukarania syryjskich władz za stosowanie broni chemicznej.
Reżim syryjski zaprzecza, jakoby użył broni chemicznej i twierdzi, że dopuścili się tego rebelianci, walczący o obalenie Asada.
W piątek misję w Syrii kończą inspektorzy ONZ ds. broni chemicznej i w sobotę mają opuścić ten kraj. Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun powiedział w czwartek, że poprosił prezydenta USA Baracka Obamę o czas dla inspektorów na zakończenie dochodzenia. Podkreślił, że przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji w sprawie reakcji na atak chemiczny, należy wysłuchać wszystkich opinii.
W sprawie sytuacji w Syrii i reakcji na użycie tam broni chemicznej zbierała się już Rada Bezpieczeństwa ONZ. Opcję militarną, rozważaną dotąd przez Waszyngton, Londyn i Paryż, w dalszym ciągu odrzucają Moskwa i Pekin, dysponujące w RB ONZ prawem weta. Rosja twierdzi, że nie ma dowodów na to, że za atak chemiczny na przedmieściu Damaszku odpowiada reżim syryjski.
W nocy z czwartku na piątek Brytyjska Izba Gmin (niższa izba parlamentu) sprzeciwiła się wnioskowi premiera Camerona o interwencję wojskową w Syrii w celu ukarania reżimu Asada za użycie broni chemicznej przeciw ludności cywilnej.
Amerykański minister obrony Chuck Hagel oświadczył w piątek, że Stany Zjednoczone nadal będą zabiegać o utworzenie międzynarodowej koalicji w celu odpowiedzi na atak chemiczny w Syrii.