Dziesięciu polskich żołnierzy rannych

Dziesięciu polskich żołnierzy zostało rannych w ataku na bazę Ghazni - poinformował szef MON Tomasz Siemoniak. Do ataku przyznali się talibowie.

"Dziś we wczesnych godzinach popołudniowych grupa rebeliantów usiłowała wedrzeć się do polskiej bazy Ghazni w Afganistanie poprzez ostrzał bazy. Wszyscy rebelianci zostali wyeliminowani. Sytuacja w bazie jest opanowana" - powiedział w środę PAP rzecznik Dowództwa Operacyjnego mjr Marek Pietrzak.

Rzecznik poinformował, że w wyniku ataku zostało rannych siedmiu polskich żołnierzy. Później jednak szef MON doprecyzował na Twitterze, że poszkodowanych zostało 10 żołnierzy. "Jeden - ciężko ranny - stan stabilny, dwóch - średnio i siedmiu lekko rannych" - napisał.

Ranni zostali przetransportowani do polskiego szpitala polowego w bazie Ghazni, gdzie udzielono im natychmiastowej pomocy medycznej.

"Polscy żołnierze odparli atak rebeliantów na bazę w Ghazni. (...) Sytuacja opanowana" - informował na Twitterze Siemoniak. "Odparcia ataku talibów na bazę w Ghazni bez strat własnych" pogratulował na tym samym portalu szef MSZ Radosław Sikorski. Rannym złożył życzenia szybkiego powrotu do zdrowia.

O ataku w Ghazni, gdzie stacjonują żołnierze polskiego kontyngentu, a także siły afgańskie, donosiła wcześniej agencja Reutera, powołując się na świadka mówiącego o ostrzale rakietowym, gęstym dymie i poderwanych do lotu śmigłowcach. Do ataku doszło po godz. 16 czasu lokalnego (13.30 czasu polskiego).

Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid poinformował, że odpowiedzialność za atak na polską bazę bierze na siebie jego ugrupowanie.

Z kolei wicegubernator prowincji Ghazni Mohammad Ali Ahmadi uściślił, że napastnikom nie udało się sforsować muru otaczającego bazę i zostali zabici.

Według gen. bryg. Sławomira Wojciechowskiego, który w 2011 r. dowodził IX zmianą polskiego kontyngentu ISAF, odparcie ataku było skuteczne, a reakcja żołnierzy "szybka i zdecydowana" dzięki temu, że żołnierze regularnie ćwiczą takie scenariusze. "Ważne są trening, procedury, właściwe odruchy. Każdy żołnierz ma wyznaczone miejsce; wie, co ma robić, kto jest dowódcą którego odcinka, jak przebiega informowanie, co robią medycy, logistycy. Ci, którzy nie są zaangażowani, jak cywile, chowają się do schronów. To jest regularnie trenowane" - powiedział Wojciechowski dziennikarzom. Podkreślił, że "stan alarmu nie kończy się z chwilą zażegnania ataku, podwyższona gotowość jest podtrzymywana, bo zawsze jest możliwość powtórzenia ataku w innym miejscu".

W Afganistanie służy obecnie ok. 1800 żołnierzy i pracowników XIII zmiany polskiego kontyngentu, wchodzącego w skład dowodzonych przez NATO sił ISAF, których misja ma się zakończyć w 2014 roku.

W ostatnią sobotę, w akcji przejęcia broni i materiałów wybuchowych zgromadzonych przez rebeliantów, zginął chor. Mirosław Łucki. Dotychczas w Afganistanie zginęło i zmarło 42 członków Polskiego Kontyngentu Wojskowego.

 

« 1 »