To, co najważniejsze, jest albo niewidoczne, albo słabo widoczne, a jeżeli nawet widoczne, to traktowane bywa mało poważnie. Taki już jest charakter naszej kultury, że sprawy duszy spycha się na margines.
Trochę przez przypadek w tym numerze „Gościa” zebraliśmy kilka tekstów pokazujących niewidoczną albo mało znaną stronę historii. Chyba nie ma Polaka, który by nie wiedział, że Chopin był pianistą i kompozytorem. Natomiast, tak przypuszczam, już niewielu zna dzieje najważniejszej walki jego życia. Walki, którą o jego duszę stoczył ks. Aleksander Jełowicki. Dodajmy od razu, walki zwycięskiej. Po początkowych oporach Chopin wyspowiadał się i przed śmiercią przyjął sakrament chorych oraz Wiatyk. Umarł pojednany z Bogiem, w czym wielką zasługę położył wspomniany już ks. Jełowicki. Kompozytor nie omieszkał mu zresztą za to podziękować w mocnych słowach: „Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł – jak świnia” (więcej na ss. 64–65). Było za co – ks. Jełowicki walczył o duszę Chopina jak lew.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk