Tego właśnie nie rozumiem: szukamy ludzi, którzy odnoszą sukces i mają choć trochę z nami po drodze.
Równocześnie jednak zupełnie nie potrafimy podziwiać tych spośród nas, którym się coś udaje. To właśnie przytrafiło się Jezusowi. Jego ziomkowie z Nazaretu nie mogli przeboleć tego, że ktoś, kogo znali, wyróżnił się. Wiele razy rozmawiałem o tym w katolickich mediach. Po co sprawdzać celebrytę, skoro możemy wśród siebie odnaleźć ludzi wyjątkowych?
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści
ks. Jacek Stryczek