Boże, co byśmy zrobili bez Kościoła? Bez Chrystusa i jego Ewangelii? Bez krzyża i zmartwychwstania?
Wbiły mnie w fotel migawki w telewizyjnych Wiadomościach z pogrzebu Hani, Kasi, Miecia i Andrzejka, czwórki rodzeństwa, które utonęło w nurtach Warty. Cztery białe trumny, setki ludzi, kilku kapłanów, trudne do wyobrażenia cierpienie rodziców. Jako ksiądz pomyślałem sobie „nie chciałbym być w skórze proboszcza. Boże, jakie słowa można znaleźć w takiej chwili?”. Tak wiem, jest Słowo Boże. Bez niego można by chyba tylko milczeć. Ale nawet mając Biblię w ręku, człowiek pyta: „Boże po co to? Dlaczego?”. Jak położyć kompres na taką ranę? Jak zatamować?
Telewizyjna kilkusekundowa relacja zwierała kilka zdań z homilii. Nie potrafię ich powtórzyć, ale usłyszałem w głosie kaznodziei szczery ból, współczucie, jakąś łagodność i bezradność, której nie trzeba się wstydzić. „Mój Kościół nie zawiódł” – pomyślałem. Wygrzebałem w internecie tylko urywki z homilii, które potwierdziły odczucie. „Niebo płacze, tak jak my płaczemy nad trumnami Hani, Kasi, Miecia i Andrzejka. Boże, czy oni Ci byli tam potrzebni? Co to za dom, bez Hani, Kasi, Mietka i Andrzejka? Co to za szkoła bez nich? Co za parafia? Co to za Trębaczew?” – mówił w homilii ks. Eugeniusz Krzyśko, proboszcz parafii w Trębaczewie. Słowa jakby wyjęte z Psalmu, lamentacji Jeremiasza czy skargi Hioba. Ksiądz musi w takich chwilach stanąć tak bardzo po stronie człowieka, że prawie przeciwko Bogu. Ileż takich skarg jest w Biblii! Mamy prawo wołać do Boga, że nie rozumiemy…
Abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, napisał do rodziców i ich jedynej żyjącej córeczki piękny list. „Przeżywamy wraz z Wami – na modlitwie we wspólnocie Kościoła Częstochowskiego – ten rodzinny dramat odejścia i osamotnienia” – napisał abp Depo. „Na płaszczyźnie wiary na wszystkie pytania człowieczego losu odpowiedział Syn Boży, Człowiek Jezus Chrystus. On wziął na siebie śmierć każdego człowieka, w tym również śmierć Waszych Dzieci wraz z jej ciemnością. Swoim zmartwychwstaniem zaświadczył, że kto w Niego uwierzy, »choćby i umarł, żyć będzie«”. Podkreślił też rzecz bardzo ważne okoliczności tej tragedii – solidarność dzieci. „Chcąc ratować życie jednego z nich, zostały wszystkie porwane nurtem groźnej rzeki i przeszły do innego Życia”. Przypomniał też, że obydwaj chłopcy byli ministrantami.
Boże, co byśmy zrobili bez Kościoła? Bez Chrystusa i jego Ewangelii? Bez krzyża i zmartwychwstania? Gdzie byśmy poszli z naszym bólem, skargą, samotnością, niezrozumieniem? W takich mrocznych chwilach widać wyraźnie, że wiara, Kościół, Bóg – to jedyne punkty odniesienia. Bez nich jest tylko czarna rozpacz i rzeka łez.
ks. Tomasz Jaklewicz