300 żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej zostało rozmieszczonych w płn. Jordanii w prowincji Al-Mafrak w ramach przygotowań do dozbrajania antyrządowych sił syryjskich przez USA
Gazeta twierdzi, że w tym samym rejonie znajdują się już rakiety ziemia-powietrze, których zadaniem będzie przeciwlotnicza i przeciwrakietowa obrona terytorium Jordanii przed ewentualnym atakiem syryjskim. Są też myśliwce F-16.
Według brytyjskiej gazety marines i baterie pocisków Patriot rozmieszczono w tym tygodniu podczas ćwiczeń wojskowych, ale plany zakładają, że żołnierze i sprzęt pozostaną tam przez kilka miesięcy. W najbliższych tygodniach liczba amerykańskiego personelu wojskowego na pograniczu jordańsko-syryjskim może wzrosnąć, choć wymaga to aprobaty ministra obrony Chucka Hagla.
Według cytowanego anonimowo przedstawiciela USA, celem tych działań jest ustabilizowanie regionu, a nie szkolenie Syryjczyków do walki z siłami prezydenta Syrii Baszara el-Asada, ani udział w działaniach ofensywnych przeciwko syryjskim siłom reżimowym.
Prezydent Barack Obama zgodził się w piątek na zbrojenie przeciwników prezydenta Asada twierdząc, że w walkach z siłami antyrządowymi użył on broni chemicznej. Ocenę Obamy podzielił brytyjski premier David Cameron.
"The Times" spodziewa się, że Amerykanie dostarczą syryjskim siłom antyrządowym broń przeciwpancerną, systemy dowodzenia i kontroli oraz amunicję. Gazeta sądzi jednak, że decyzja o dozbrojeniu syryjskich powstańców może być spóźniona i nie zapobiegnie odbiciu Aleppo przez armię Asada.
Sytuacja w Syrii będzie tematem niedzielnego spotkania Davida Camerona z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na Downing Street.