We Wrocławiu rusza budżet obywatelski. Od mieszkańców będzie zależeć, na co pójdą pieniądze z podatków.
07.05.2013 14:36 GOSC.PL
2 miliony złotych przeznaczyło miasto Wrocław na pilotażowy program „Wrocławski Budżet Obywatelski”. Do magistratu wpłynęło kilkaset pomysłów, m.in. dotyczących budowy placów zabaw, boisk, remontu dróg, odrestaurowania pomników czy usunięcia zalegających od lat gruzów – pieniądze zostaną przeznaczone na wybrane z nich. Oczywiście wybrane przez samych mieszkańców.
W ten sposób Wrocław dołącza do takich miast, jak Sopot, Poznań, czy Elbląg, które już wcielają w życie program budżetu partycypacyjnego. Zasada jest prosta: część lub całość środków przeznaczonych przez miasto na inwestycje zostaje rozdysponowane między projekty zgłoszone przez mieszkańców miejscowości. Można je zgłaszać w różny sposób – internetowo, pocztą lub na spotkaniach mieszkańców, na których odbywają się dyskusję o proponowanych celach. Po przebadaniu przez prawników zgodności propozycji z prawem następuje głosowanie. Upraszczając, realizowane są te rozwiązania, które uzyskują najwięcej głosów. Wyniki plebiscytu są wiążące, nie ma to więc wiele wspólnego z organizowanymi często dla celów propagandowych „konsultacjami społecznymi”, po których zgłaszane przez mieszkańców propozycje trafiają do kosza.
Pomysł oddania mieszkańcom możliwości decydowania o tym, na co idą pieniądze z ich podatków, pojawił się w latach 80-tych w brazylijskim Porto Alegre. Szybko okazało się, że mieszkańcy potrzebują przede wszystkim rozbudowy kanalizacji i sieci szkół, co niekoniecznie znajdowało się we wcześniejszych priorytetach władz miasta. Obecnie mieszkańcy decydują o wydatkowaniu ok. 20 proc. funduszy miasta.
Niestety kiepska sytuacja finansowa samorządów powoduje, że w Polsce mieszkańcy miast z reguły decydują o wydatkowaniu ok. 1 proc. budżetu miasta – znawcy tematu twierdzą, że w sytuacji, gdy wydatki stałe oraz spłata zadłużenia to zdecydowanie największa część wydatków, realnie na budżet partycypacyjny przeznaczyć można ok. 5 proc. środków. Lepsze to, niż sytuacja, w której o wszystkim decydują urzędnicy magistratu, bo obecnie w praktyce nawet radni mają niewiele do powiedzenia w kwestii ustalania celów inwestycyjnych małej ojczyzny. Nic więc dziwnego, że przekonywanie władz poszczególnych miejscowości do wprowadzenia budżetu obywatelskiego idzie bardzo opornie. Dlatego dobrze, że posłowie (przede wszystkim Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej, ale także politycy innych ugrupowań) pracują obecnie nad ustawą o budżecie partycypacyjnym, która ma doprowadzić do tego, by we wszystkich samorządach mieszkańcy mieli znaczący wpływ na inwestycje miast.
Stefan Sękowski