Raz na wozie, raz pod wozem

Muszę przyznać, że trzy lata temu, zaraz po katastrofie smoleńskiej, dałem się ponieść emocjom. A emocje, jak wiadomo, są złym doradcą.

Naiwnie wierzyłem, że tragiczne zdarzenie będzie jakimś krokiem w stronę poprawy stosunków polsko-rosyjskich i narodowego pojednania. Zamiast tego mamy fatalne relacje ze wschodnim sąsiadem oraz rów, który na długie lata podzielił polskie społeczeństwo. Władze na Kremlu, może poza pierwszym momentem, nie wahają się lekceważyć polskiego państwa, doprowadzając je do upokorzenia. Wystarczyłaby odrobina dobrej woli ze strony Rosji, by wrak samolotu już dawno znalazł się w Polsce. A przecież jest on tylko symbolem bezsilności państwa.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Marek Gancarczyk