Generał Marian Janicki złożył rezygnację ze stanowiska szefa Biura Ochrony Rządu. Dziś (1 marca br.) premier Donald Tusk przyjął rezygnację szefa BOR.
Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak odmówiła odpowiedzi na pytanie PAP o przyczyny rezygnacji Janickiego. Podkreśliła jedynie, że generał złożył ją sam.
W styczniu tego roku płk Klimek - dotąd szef ochrony premiera - został powołany na wiceszefa BOR w miejsce gen. Pawła Bielawnego (jest on oskarżony przez prokuraturę w związku z organizacją lotu do Smoleńska).
52-letni Marian Janicki w BOR pracował od 1988 r. W 1990 r. jako osobisty kierowca woził prezydenta Lecha Wałęsę. Od 1997 r. nadzorował cały pion transportu BOR, od 2001 r. do 2005 r. był wiceszefem Biura - później, za rządów PiS, został przeniesiony do rezerwy kadrowej. Od 26 listopada 2007 r. - na wniosek premiera Donalda Tuska - został szefem BOR. W 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski awansował go ze stopnia generała brygady do generała dywizji BOR.
Politycy opozycji niejednokrotnie domagali się dymisji gen. Janickiego, obwiniając go o zaniechania w związku z ochroną prezydenta Lecha Kaczyńskiego i nieprawidłowości w organizacji podróży do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r.
Sam Janicki wielokrotnie zapewniał, że funkcjonariusze BOR należycie przygotowali wizyty i prezydenta Kaczyńskiego, i premiera Tuska do Smoleńska. Jak podkreślał, to właśnie BOR poniosło największe straty kadrowe w wyniku katastrofy smoleńskiej, w której zginęło dziewięcioro funkcjonariuszy (z załogi samolotu i ochrony prezydenta) - dlatego powinna ona być w pełni wyjaśniona.
W lipcu zeszłego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga - kończąc cywilny wątek śledztwa w sprawie organizacji katastrofy smoleńskiej (o niedopełnienie obowiązków oskarżono wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, a w pozostałej części sprawę umorzono) - w ramach tzw. sygnalizacji zawiadomiła szefa MSW Jacka Cichockiego o uchybieniach w działaniach BOR oraz szefa tej formacji gen. Mariana Janickiego w związku z ochroną prezydenta i premiera podczas wizyt w Smoleńsku w kwietniu 2010 r.
"Prokurator wskazał, jakie stwierdzono uchybienia i dlaczego nie zostały one objęte zarzutami. Oprócz odpowiedzialności karnej jest odpowiedzialność służbowa, dyscyplinarna. Tutaj ta sygnalizacja skierowana do ministra wskazuje na uchybienia, które w ocenie prokuratury nie mogą być objęte zarzutem, ponieważ nie są wypełnione znamiona przestępstwa, natomiast niewątpliwie dają negatywny obraz pracy BOR-u" - wyjaśniała wtedy rzeczniczka prokuratury Renata Mazur.
Jak poinformowano, prokuratorzy zarzucają szefowi BOR, który odpowiada za ochronę prezydenta oraz premiera, że nie wypełniał tych obowiązków w kwietniu 2010 r. Wyliczano bezpodstawne zaniżenie stopnia zagrożenia każdej z obu wizyt; nierozpoznanie lotniska Siewiernyj; brak rozpoznania pirotechnicznego; nieprzeprowadzenie rekonesansu na lotnisku; brak informacji, jakich sił i środków użyje strona rosyjska; brak łączności z ochroną i osobami ochranianymi.
BOR nie komentował tych doniesień. Pod koniec marca 2012 r. ówczesny szef MSW Jacek Cichocki poinformował, że "większość działań naprawczych" w BOR została zakończona na początku 2012 r.