Obowiązek płacenia podatku od umorzonych odsetek to przykład daniny ściągniętej z pieniędzy, których nie ma.
15.02.2013 15:07 GOSC.PL
Zarówno budżet centralny, jak i gminy potrafią opodatkować wszystko – nawet deszcz, który spływa na nasze dachy. Ten deszcz jednak przynajmniej istnieje, czego nie można powiedzieć o umorzonych odsetkach bankowych, a właśnie Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że stanowią one dochód, którym należy podzielić się z fiskusem.
Odsetki to cena, jaką płacimy za to, że bank pożyczy nam pieniądze. Nie robi on nam w ten sposób przysługi – w zamian za kapitał, jaki nam pożycza i którym nie będzie mógł dysponować przez określony czas, każe nam sobie słono płacić, przede wszystkim w postaci odsetek, ale nie tylko. Im czas kredytowania jest dłuższy, czyli im dłużej nie będzie mógł od nas odzyskać całej kwoty, tym więcej zapłacimy w postaci odsetek.
Instytucje finansowe zainteresowane są odzyskaniem od nas całej kwoty, którą nam pożyczyły (i oczywiście również odsetkami). Dlatego jeśli wpadniemy w finansowe tarapaty, który spowodują, że możemy mieć problemy z regularnymi płatnościami (a nawet płatnościami w ogóle), szukają wspólnie z klientem rozwiązania, które umożliwiłoby spłatę przynajmniej kapitału. Jeśli więc ustalona wcześniej rata okazuje się w pewnym momencie nie do udźwignięcia, można wydłużyć okres kredytowania, lub też, po negocjacjach z przedstawicielami banku, umorzyć część odsetek. Bank w ten sposób nie daje klientowi niczego – on po prostu w przyszłości nie będzie otrzymywał tyle, ile pierwotnie zakładał.
To jednak fiskusa nie interesuje, w pieniądzach, których nie ma, widzi dochód i każe zapłacić zań podatek – i to nie rozłożony na kilkadziesiąt lat, jak np. raty w przypadku wielu kredytów hipotecznych, ale już, zaraz i to w całości. Oczywiście można próbować negocjować z urzędem skarbowym, ale to z pewnością nie przyniesie to takich skutków, jak w przypadku negocjacji z bankiem. Jeśli dłużnik nie ma odłożonej sumy na zapłacenie podatku, wyjdzie na cięciu odsetek jak Zabłocki na mydle.
Efekt wyroku NSA (choć przede wszystkim należy tu winić ustawodawcę) będzie taki, że ludzie mający problemy finansowe będą coraz bardziej popadać w spiralę zadłużenia oraz unikać spłaty zobowiązań wobec banków. Jak mówi wiceprezes Związku Banków Polskich Józef Bańka w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, „traktowanie umorzonych przez bank zobowiązań jako przychodów z nieodpłatnych świadczeń to poważna blokada, która utrudnia restrukturyzację zadłużenia. Zwłaszcza w czasach kryzysu”. Nie przynosi to korzyści ani kredytobiorcom, ani instytucjom finansowym i na pewno także nie fiskusowi, któremu wydaje się, że może utuczyć się na nieistniejących pieniądzach.
Stefan Sękowski