Oby takich lokalnych a… światowych klimatów jak Polska długa, piękna i szeroka pozostało więcej.
Będzie mała retrospekcja. Dawno temu pewna mała dziewczynka wyjechała z wielkiego miasta z tzw. perspektywami do miasteczka mocno lokalnego. I na krótką chwilę, dokładnie na cztery lata, została lokalsem. Czyli, teoretycznie, powinna doświadczyć intelektualnej stagnacji, towarzyskiej degrengolady oraz innych lokalnych niedogodności. Związanych choćby z brakiem podniet artystycznych i duchowych. I oto w małym miasteczku w krótkim czasie doświadczyła, co następuje: tętniącej życiem parafii, która skupiała, przyciągała i integrowała. Doświadczyła też wspaniałych ludzi, którzy mądrze kształtowali jej postawy i wybory. A przede wszystkim spotkała nauczycieli, którzy okazywali się nie tylko specjalistami w swojej dziedzinie wiedzy, ale też specjalistami od życia… Bo byli oddanymi wychowywaniu dzieci, zaangażowanymi pedagogami. A ich lekcje zawierały nie tylko książkową wiedzę, ale też – ducha. Ten duch powodował, że na lekcji muzyki proste dzieciaki uczyły się gry na fletach prostych tak dobrze, że powstał świetny zespół muzyki dawnej (wiwat wielki flet tenor, na którym autorka tychże słów nieźle sobie poczynała!). Ten duch powodował też, że w szkole działał doskonały i naprawdę zabawny… kabaret. I wiele innych inicjatyw, w które włączały się setki dzieci. A za które nauczyciele otrzymywali… lokalny splendor i poczucie spełnienia. I powrót do rzeczywistości. Prawdę mówiąc, znając współczesne realia edukacyjnego życia, nie byłam do niedawna pewna, czy takie lokalne, bajkowe nieomal miejsca jeszcze istnieją. Czy w 2013 r. są nauczyciele, którzy pracują z tak wielkim zaangażowaniem jak niegdyś. Bo owszem, znam wspaniałych nauczycieli. Ale nie o jednostki tu chodzi. Mam raczej na myśli stworzenie pewnego środowiska wokół szkoły: środowiska, które w małym miasteczku stworzy wielki świat… Kilka dni temu uczestniczyłam w wyjątkowym koncercie kolęd. I nie dość, że przekonałam się, że kolędy można wykonywać subtelnie, ciekawie i kolorowo, to jeszcze jestem pewna: lokalsi nadal górą! Polecam zespół Scholares Minores pro Musica Antiqua z maleńkiej Poniatowej na Lubelszczyźnie. Zespół ma swoją stronę internetową. Naprawdę warto zajrzeć. I oby takich lokalnych a… światowych klimatów jak Polska długa, piękna i szeroka pozostało więcej. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska