Misje - pomagając ofiarom tajfunu

To był rok wielkiej łaski dla mnie. Byłoby to jednak niemożliwe, gdyby nie Wasza ofiarność i dobroć serca. Ja byłem tylko ambasadorem, przekazicielem Waszej hojności. Byłem świadkiem wielu cudów, dosłownie.

Kochani Bracia i Siostry, okres Bożego Narodzenia i koniec roku to okres podsumowań i dziękczynienia za miniony rok. Dlatego raz jeszcze pragnę bardzo podziękować za Waszą ofiarność. Pragnę także podzielić się doświadczeniem bardzo osobistym mojego kapłańskiego, misyjnego życia. To był najpiękniejszy rok w moim życiu, dlatego że większość mijających 12 miesięcy spędziłem na myśleniu i działaniu, pomagając ofiarom tajfunu z grudnia 2011.

To był rok wielkiej łaski dla mnie osobiście. Byłoby to jednak niemożliwe, gdyby nie Wasza ofiarność i dobroć serca. Ja byłem tylko ambasadorem, przekazicielem Waszej hojności. Byłem świadkiem wielu cudów, dosłownie. Pan Bóg udzielił mi łaski bycia naprawdę blisko ludzi bardzo cierpiących. Myślę w tej chwili o rodzinie, która podczas zeszłorocznego tajfunu straciła wszystkie pięcioro dzieci. Myślę o rodzicach dziecka, które konało w moim samochodzie w drodze ze szpitala do obozu ewakuacyjnego, bo lekarze nie dawali żadnych szans na przeżycie, i rodzice zdecydowali, aby malutka Shaira umierała w ich objęciach z modlitwą do Mama Mary na ich ustach.

Myślę o wielu innych dotkniętych i ocalonych, których dzięki Waszej ofiarności udało się przygotować do sakramentów małżeństwa i chrztu, udawało się ich karmić i leczyć, ale przede wszystkim dawać im nadzieję, że jest na tym świecie ktoś, kto o nich nie zapomniał i ich nie zostawi, i nie opuści. Dzięki Waszej odwadze dzielenia się z innymi i ja nauczyłem się ducha ofiarności. Dzięki Waszemu świadectwu udało się nam, marianom, wraz z innymi zakonami, przygotować m.in. ogromny projekt dla ponad 550 rodzin.

W ramach realizacji projektu zakupiliśmy ziemię, na której chcemy wybudować domy dla ofiar tajfunu. Niestety, muszę z przykrością stwierdzić, że koniec roku napawa mnie smutkiem i obawą, iż z powodu braku środków nie damy rady wykończyć tego, co rozpoczęliśmy. Plan budowy 550 domów przerósł nasze dotychczasowe możliwości finansowe, a ogromna potrzeba pomocy wciąż istnieje. Patrząc na bezdomne ofiary tajfunu wciąż koczujące w centach ewakuacyjnych po raz kolejny  powierzam się Waszej modlitwie i szczodrobliwej ofiarności.

Z okazji świąt Narodzenia Jezusa Chrystusa życzę Wam wszelkiego błogosławieństwa i Bożej opieki. Życzę Wam bliskości Boga, który kocha, bliskości w Waszych rodzinach, bliskości z Chrystusem, który przychodzi jako ubogie dziecko. Życzę Wam, abyście przy wigilijnym stole, a zwłaszcza podczas każdej Mszy świętej pamiętali słowa św. Matki Teresy z Kalkuty:

 

(…) Jezus jest Głodnym, abym Go nakarmił

Jezus jest Spragnionym, abym Go napoił

Jezus jest Nagim, abym Go przyodział

Jezus jest Bezdomnym, abym Go przyjął do siebie

Jezus jest Chorym, abym się Nim opiekował

Jezus jest Samotnym, abym Go kochał

Jezus jest Odrzuconym, abym Go przyjął

Jezus jest Trędowatym, abym obmył Jego rany

Jezus jest Żebrakiem, abym się do Niego uśmiechnął

Jezus jest Najmniejszym, abym Go wziął w ramiona

Jezus jest Ślepcem, abym Go prowadził

Jezus jest Niemym, abym mówił do Niego

Jezus jest Chromym, abym szedł z Nim pod rękę

Jezus jest Więźniem, abym Go odwiedził

Jezus jest Starcem, abym Mu usłużył

Jezus, kocham Go całym sercem, całym moim istnieniem.

Oddaję Mu wszystko, nawet moje grzechy. On poślubił mnie z czułością i miłością.

Teraz i przez całe życie jestem oblubienicą mego ukrzyżowanego Oblubieńca.

Amen.

Matka Teresa z Kalkuty

 

Ze szczerą braterską modlitwą,

ks. Darek Drzewiecki, marianin

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Darek Drzewiecki, marianin