Uprzedzeni do kobiet członkowie sekty z krwią milionów ludzi na rękach – tak, zdaniem publicysty brytyjskiego dziennika „The Telegraph”, przedstawiani są katolicy w tzw. mainstreamowych mediach.
Dr Tim Stanley, ekspert ds. historii USA, uważa, że większość opinii o katolikach wyrażanych obecnie przez media głównego nurtu jest krzywdząca, co więcej sądy te bardzo często formułowane są w oparciu o nieprawdziwe lub mocno zmanipulowane informacje.
Jako przykład podaje niedawny przypadek śmierci 31-letniej dentystki Savity Halappanavar, która zmarła 28 października w irlandzkim szpitalu w Galway. Jak twierdziły media, powodem tragedii miała być odmowa dokonania aborcji. Z relacji wynikało jednoznacznie, że przerwanie ciąży mogło uratować kobiecie życie. Takie przedstawienie tej sprawy szybko zostało wykorzystane przez lobby proaborcyjne i ludzi domagających się zmiany ustawodawstwa oraz legalizacji przerywania ciąży na życzenie. W ten sposób Savita stała się symbolem „okrutnego i średniowiecznego” prawa irlandzkiego.
Stanley cytując „The Guardian”, wskazuje, że z przedstawionej przez ten dziennik relacji wynika: że kobieta zażądała aborcji; że aborcja uratowałaby jej życie; i że aborcji odmówiono jej dlatego, że Irlandia to kraj katolicki. Tymczasem okazuje się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana i „niejasna”, o czym mówi Kitty Holland, dziennikarka, która pierwsza ujawniła sprawę na łamach „The Irish Times”. Jednak jej wątpliwości w tej kwestii nie interesują już żadnego z wielkich tytułów prasowych. Okazuje się, że prawdopodobnie w ogóle kobieta nie prosiła o aborcję, i że stan kobiety jeszcze przed trafieniem do szpitala był już tak zły, że dokonanie aborcji nie uratowałoby jej życia. Z analizy mikrobiologicznej wynika też, że to złośliwy szczep bakterii, powodujący sepsę a nie błąd lekarski mógł być przyczyną śmierci Savity.
Stanley zwraca także uwagę, że niewielu dziennikarzy wspomniało o tym, że irlandzkie prawo i moralna nauka Kościoła katolickiego w przypadku zagrożenia życia matki dopuszczają działania ratujące jej życie, nawet jeśli ich skutkiem jest śmierć dziecka. Nikt też nie kwapił się z przytaczaniem statystyk, mówiących o tym, że Irlandia jest jednym z najbezpieczniejszych krajów dla rodzących kobiet.
Jednak, jak zauważa Stanley, w całej tej tragicznej historii najdziwniejsze jest to, że zanim trafiła ona do mediów, wcześniej wiedzieli o niej aborcyjni aktywiści. W ten sposób mogli się przygotować do protestów i petycji w sprawie legalizacji aborcji w Irlandii. Sprawa szybko dostarczyła też argumentów w debacie parlamentarnej o aborcji. Zasadna jest, zdaniem publicysty, teza, że osobista tragedia została wykorzystana przez kogoś do realizacji programu politycznego.
„Zamiast czekać na właściwe dochodzenie wyjaśniające, co spowodowało zgon, niektórzy woleli rozgłaszać opinie nieszczęśliwych ze zrozumiałych względów członków rodziny jakby to były niezaprzeczalne fakty. A komentarze temu towarzyszące połączyły jednoznacznie śmierć człowieka z Kościołem katolickim. Najważniejszy przekaz: katolicyzm zabija” – pisze publicysta, sugerując, że w przypadku Kościoła katolickiego dziennikarstwo stosuje nierówne standardy, a praktykowana wobec katolików nagonka przypomina polowanie na czarownice.
W efekcie nagłośnienia sprawy śmierci Savity w parlamencie Irlandii odbyły się debata i głosowanie nad projektem ustawy zezwalającej na aborcję w przypadku zagrożenia zdrowia matki. Izba niższa parlamentu Irlandii odrzuciła propozycję proaborcyjnego prawa 29 listopada br.
Socjalistyczna deputowana Clare Daly, która zgłosiła proaborcyjny projekt, argumentowała, że zwlekanie z przyjęciem ustawy może doprowadzić do tragicznych konsekwencji, takich jak śmierć Savity Halappanavar.
W Irlandii współczynnik śmiertelności matek przy porodzie należy do najniższych na świecie.