Zbrodnia katyńska należy do najbardziej zakłamanych wydarzeń XX wieku. Nie tylko Sowieci zrobili wiele, aby prawda nie wyszła na jaw. Zachodnie mocarstwa również.
Ujawnienie dokumentów na temat zbrodni katyńskiej, opublikowanych przez amerykańskie Archiwum Narodowe, skłania do przypomnienia, jak trudna była droga dochodzenia do prawdy w tej sprawie. Kłamstwo było podstawową bronią władz sowieckich jeszcze w okresie, gdy nieznany był los polskich jeńców wojennych i więźniów z Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej. Premier Władysław Sikorski w czasie wizyty na Kremlu 3 grudnia 1941 r., gdy pytał o polskich oficerów znajdujących się w sowieckiej niewoli, mając nadzieję, że m.in. z ich pomocą będzie organizował polską armię w Związku Sowieckim, usłyszał od Stalina, że nie może na nich liczyć, gdyż „uciekli do Mandżurii”. Gdy 13 kwietnia 1943 roku Radio Berlin podało komunikat o odnalezieniu w lesie katyńskim masowych grobów polskich jeńców wojennych, dwa dni później Sowinformbiuro oskarżyło o zbrodnię stronę niemiecką. Według tej wersji, która będzie następnie podtrzymywana przez lata, polscy jeńcy, których zatrudniono na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska, „wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska”, i zostali rozstrzelani w Katyniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski