W niedzielę rano wybuchł pożar hali magazynowej w Wólce Kosowskiej (Mazowieckie). Ogień już się nie rozprzestrzenia, jest dogaszany - potrwa to kilka, kilkanaście godzin - poinformowała PAP Państwowa Straż Pożarna. Na razie brak informacji o poszkodowanych.
W gaszeniu pożaru uczestniczy ponad 30 jednostek straży pożarnej. Ogień objął ok. 5 tys. metrów kwadratowych hali magazynowej.
Jak powiedział PAP kapitan Karol Kierzkowski z mazowieckiej PSP, spłonęła połowa hali, w której zawalił się dach; druga połowa ocalała. Wszystkie osoby zostały ewakuowane; brak informacji o poszkodowanych.
Kierzkowski zwrócił uwagę, że w hali zgromadzonych było dużo materiałów tekstylnych, które trzeba będzie dokładnie sprawdzić. Dodał, że specjalna grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego monitoruje stan powietrza w okolicy pożaru.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji, aspirant Mariusz Mrozek poinformował PAP, że wskutek pożaru policja wyłączyła z ruchu ulicę Nadrzeczną w Wólce Kosowskiej. Prowadzi ona z trasy katowickiej do hali. Ruch na samej trasie katowickiej przebiega bez zakłóceń.
Według rzecznika na razie nie ma potrzeby ewakuacji okolicznych mieszkańców. Jak dodał, nie wiadomo, jakie są przyczyny pożaru - będzie to możliwe do ustalenia po zakończeniu akcji strażaków; ocenią to biegli. Poinformował, że postępowanie ws. pożaru będzie prowadziła miejscowa policja.
To kolejny pożar hali w Wólce Kosowskiej w ostatnich latach. Do pożarów doszło tam już w 2009 i 2011 roku.
W sierpniu 2009 r. z ogniem przez 17 godzin walczyły 42 jednostki straży pożarnej. Spłonęło ok. 100 boksów, a straty sięgnęły milionów zł. Podczas pożaru nikt nie został poszkodowany. Przyczyną wybuchu ognia było zwarcie instalacji elektrycznej.
W maju 2011 pożar zajął 10 tysięcy metrów kwadratowych. Z ogniem walczyły wówczas przez wiele godzin 34 jednostki straży pożarnej z Warszawy i okolicznych powiatów. Prokuratura Rejonowa w Piasecznie ws. tego pożaru wszczęła wówczas śledztwo.