Zdecydowaną większość aborcji w Wielkiej Brytanii wykonuje się na życzenie.
Jedynie 0,006 proc. z ponad 6 mln aborcji przeprowadzonych legalnie w Anglii i Walii od 1967 roku miało na celu bezpośrednie ratowanie życia matki. Takie dane ujawnił Departament Zdrowia Wielkiej Brytanii na żądanie brytyjskiego parlamentarzysta lorda Davida Altona, znanego obrońcy życia, zasiadającego obecnie w Izbie Lordów. Ze statystyk wynika, że lekarze traktują poród jako coś bardziej ryzykownego dla zdrowia kobiety niż aborcja.
Od 1967 roku, kiedy zalegalizowano aborcję na Wyspach, 143 zabiegów przerwania ciąży przeprowadzono w oparciu o prawne wytyczne mówiące, że „przerwanie ciąży jest bezpośrednio konieczne, aby ocalić życie ciężarnej matki lub chronić ją przed poważnym uszczerbkiem na zdrowiu fizycznym lub psychicznym”. Kolejne 23 tys. 777 aborcji (0.37 proc.) – między 1968 a 2011 rokiem – dokonano, gdyż lekarze uznali, że kontynuowanie ciąży stanowi „ryzyko” dla życia matki „większe niż gdyby ciąża została przerwana”
Lord Alton zauważa, że dane te jednoznacznie wskazują, że w Anglii i Walii w 99,5 proc. przypadków zabija się nienarodzone dzieci, choć nie istnieje żadne ryzyko dla zdrowia matki. Przypomina też, że inne statystyki potwierdziły niedawno, że 3 brytyjskie nastolatki mają już za sobą 24 aborcje, a niektóre kobiety dokonują ponad 8 aborcji w swoim życiu.
W Wielkiej Brytanii co roku dokonuje się około 200 tysięcy aborcji. Prawo brytyjskie zezwala na zabicie nienarodzonego dziecka do 24. tygodnia ciąży. Większość aborcji dokonuje się na życzenie, wskazując, że kontynuowanie ciąży stanowi ryzyko doznania urazu fizycznego lub psychicznego u ciężarnej kobiety, lub u jej dzieci i rodziny.
Choć zgodę na aborcję muszą, według prawa, wydać dwaj lekarze, w praktyce zasada ta jest powszechnie ignorowana. Jak zauważają obrońcy życia, wśród medyków dominuje opinia, że ciąża stanowi dla kobiet większe zagrożenie niż aborcja, choć w żaden sposób przekonania tego nie da się poprzeć naukowymi dowodami.
Na początku tego roku wybitny irlandzki onkolog i niezależny polityk pro-life, prof. John Crown, napisał, że w swojej praktyce lekarskiej, choć podejmował trudne decyzje, np., gdy chodziło o poddanie kobiety ciężarnej chemioterapii, to ani razu nie spotkał przypadku, gdy aborcja była konieczna, aby uratować życie matki.
W lutym ubiegłego roku opublikowano opracowywany przez wykładowców Królewskiej Akademii Położników i Ginekologów (RCOG) poradnik dla brytyjskich lekarzy, pielęgniarek i pracowników socjalnych. Wynika z niego, że aborcja jest bezpieczniejsza niż donoszenie ciąży. Autorzy poradnika zignorowali podstawowe fakty medyczne, jak choćby opublikowany niedawno przez renomowany magazyn "British Journal of Psychiatry raport", z którego wynika, że u kobiet dokonujących aborcji istnieje o 30 proc. większe prawdopodobieństwo rozwoju choroby psychicznej.