Agresja wobec Kościoła jest faktem. Od jakiegoś czasu ton tej antykościelnej krucjacie nadaje naczelny „Newsweeka”. Zapewne ku swojej satysfakcji doprowadził do tego, że łamy tygodnika opuścił Szymon Hołownia, człowiek czujący się w głównym nurcie medialnym jak ryba w wodzie. Nawet dla niego kolejne okładki tygodnika i kłamliwe teksty były nie do przyjęcia. Zamknął więc w „Newsweeku” swój kramik z felietonami.
W tej sprawie ciekawe jest pytanie o powody, dla których Kościół awansował do roli poręcznego chłopca do bicia (więcej na str. 30–32). Dlaczego obrażanie katolików stało się modą, a krytykowanie Kościoła należy wręcz do dobrego tonu, który jest powszechnie akceptowany. Czy tylko dlatego, że księża i biskupi popełniają błędy i nie są wzorcowymi kandydatami na ołtarze? Nie, krytykom wcale nie przeszkadza brak świętości duchownych i świeckich. Odpowiedź leży gdzie indziej. Daje ją Hołownia, kiedy mówi: „Kościół jest jedyną siłą we współczesnym świecie, która przypomina ludziom, że są śmiertelni. Bo nawet medycyna wpycha ich dzisiaj w iluzję nieśmiertelności. Ale śmierć nas dotyka, prędzej czy później, rzeczywistość nas przerasta. I musisz zacząć szukać zbawiciela, który cię uratuje. Kościół, przypominając o tym, straszliwie wkurza dzisiejszych »nieśmiertelnych«. Więc pytają ze złością: dlaczego psujecie nam zabawę?” (str. 32–33).
Kilka lat temu sporą popularność zdobyło hasło: „Boga prawdopodobnie nie ma. Przestań się martwić i ciesz się życiem”. Hasło pojawiło się na londyńskich autobusach i w kilku innych europejskich miastach. Pokazuje ono Boga jako główne życiowe zmartwienie. Bóg jest tu kimś w rodzaju straszydła albo – jak napisał francuski filozof Rémi Brague – „zabawopsują”. Że jest odwrotnie, o tym krytycy Kościoła nie wiedzą. A ponieważ chcą się bawić, „zabawopsuj” musi zniknąć. Nowa ewangelizacja, o której tak głośno w Kościele, ma przed sobą jedno zadanie: pokazać szefowi „Newsweeka” i tysiącom innych, że Bóg zabawy nie psuje, przeciwnie – do dobrej zabawy jest koniecznie potrzebny.
ks. Marek Gancarczyk