W mieście człowiek ma wszystko podane na tacy. Idzie do kina, teatru, filharmonii – w zależności od tego, co go interesuje. A ludzie mieszkający na wsi?
Wszędzie daleko. Nie ma sal koncertowych. Nie mówiąc już o pieniądzach, bez których dziś – wydaje się – nie można nic zrobić. Czy rzeczywiście tak jest? Okazuje się, że nie. Wystarczy bowiem dobry pomysł, grupa ludzi, którzy potrafią się zaangażować, i na prowincji pojawia się wartościowy festiwal, który gromadzi miłośników muzyki. O małej miejscowości i wielkim festiwalu piszemy na s. IV–V.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Kozłowski